Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Nietoperzowa przeprowadzka

Wiosna to czas, kiedy samice nietoperzy gromadzą się w grupy, tzw. kolonie rozrodcze, w których później, zazwyczaj w czerwcu, rodzą i wychowują młode. Często za letnie kryjówki służą im budynki, zwłaszcza strychy i poddasza. W okresie ciąży i wychowu młodych latające ssaki (podobnie jak większość zwierząt) są bardzo wrażliwe i potrzebny jest im wtedy przede wszystkim spokój. Niekiedy jednak nie jest im dane tego spokoju zaznać.

Mroczek późny - powód całego zamieszania

Mroczek późny - powód całego zamieszania
Fot. Andrzej Kepel

W pewnym szamotulskim domu, którego strych upodobała sobie niewielka kolonia jednego z naszych większych nietoperzy, mroczka późnego (Eptesicus serotinus), rozpoczęła się wiosną wymiana dachu. Ze względów technicznych nie można było remontu odłożyć do późnego lata, kiedy młode osiągną samodzielność i kolonia się rozproszy. Trzeba więc było działać natychmiast i wyprowadzić nietoperze z przestającego istnieć schronienia. Należało to zrobić w bezpieczny dla nich sposób.

W chłodny majowy poranek przybyliśmy na miejsce, pełni obaw co do powodzenia całej akcji. Nietoperze przenosi się rzadko, tylko w koniecznych przypadkach i często jest to bardzo kłopotliwe. W trakcie rozbiórki dachu trzeba delikatnie chwytać przestraszone i zdezorientowane zwierzęta, które często wylatują na zewnątrz, co za dnia jest dla nich poważnym zagrożeniem. Tym razem jednak nasze zadanie było łatwiejsze niż się spodziewaliśmy. Sprzyjała nam pogoda, ponieważ noc poprzedzająca akcję była bardzo zimna. Ukryte pod gąsiorami (to takie nietypowe, półokrągłe dachówki, używane do krycia górnych krawędzi i narożników dachów) nietoperze były ospałe i w czasie demontowania dachu bez trudu dawały się chwytać. Po kilkudziesięciu minutach w płóciennych woreczkach mieliśmy już niemal całą kolonię – 22 samice mroczka późnego.

Przedszkole w Mylinie - czy strych tego budynku spodoba się przesiedlonym mroczkom?

Przedszkole w Mylinie - czy strych tego budynku spodoba się przesiedlonym mroczkom?
Fot. Radosław Jaros

Teraz czekała nas szybka jazda samochodem (w międzyczasie nietoperze doszły do siebie i zaczęły się niecierpliwić) do odległej o prawie 40 km miejscowości Mylin w Sierakowskim Parku Krajobrazowym. Tam bowiem już wcześniej znaleźliśmy nowe mieszkanie dla wyeksmitowanych zwierzaków: strych zaprzyjaźnionego domu, który od lat zajmuje inna, większa kolonia nietoperzy tego samego gatunku. Prawowici mieszkańcy tego budynku, bardzo przyjaźnie nastawieni do zwierząt, nie mieli nic przeciwko temu, aby mieć u siebie więcej sympatycznych skrzydlatych współlokatorów. W domu tym znajduje się również przedszkole i dzieci miały okazję przyjrzeć się z bliska nietoperzom, z którymi przebywają na co dzień pod wspólnym dachem.

Na strychu wypuszczaliśmy kolejno przywiezione mroczki i uważnie obserwowaliśmy ich zachowanie. Najbardziej obawialiśmy się tego, że nietoperze będąc w obcym dla siebie miejscu, wpadną w popłoch i zaczną wylatywać na zewnątrz budynku. Nasze obawy i tym razem okazały się jednak bezpodstawne: zwierzęta szybko poukrywały się we wszelkich możliwych szczelinach, co jest typowe dla osobników tego gatunku. Wyglądało na to, że w nowym lokum od razu poczuły się jak u siebie.

Tym razem nieoczekiwana zmiana miejsc zakończyła się dla zwierząt szczęśliwie, ale to raczej wyjątek niż reguła. Dlatego pamiętajmy: jeśli w naszym domu są nietoperze, unikajmy przeprowadzania remontów strychu lub dachu w okresie wiosenno-letnim. Gdy planujemy taki remont, najlepiej powiadomić o tym PTOP „Salamandra” albo inną organizację zajmującą się nietoperzami, a chiropterolodzy (specjaliści zajmujący się nietoperzami) doradzą jak przeprowadzić prace w sposób bezpieczny dla tych skrzydlatych ssaków.

Radosław Jaros


Szansa dla susła

Wszystko wskazuje na to, że suseł moręgowany już niedługo nie będzie objęty ochroną gatunkową „zapobiegawczo”, jak podaje Polska czerwona księga zwierząt, ale „realnie”. W przyszłym roku, zgodnie z realizowanym przez PTOP „Salamandra” programem reintrodukcyjnym, na polskich łąkach i ugorach po około dwudziestoletniej nieobecności, znów powinny pojawić się te ciekawe gryzonie.

Ten suseł musiał pokonać ponad 800 kilometrów, aby dotrzeć do nowego domu w poznańskim ZOO.

Ten suseł musiał pokonać ponad 800 kilometrów, aby dotrzeć do nowego domu w poznańskim ZOO.
Fot. Andrzej Kepel

Suseł moręgowany (Spermophilus citellus) należy do rodziny wiewiórkowatych (Sciuridae). W Polsce najbliższymi jego krewniakami są suseł perełkowany (Spermophilus suslicus), świstak (Marmota marmota) oraz wiewiórka pospolita (Sciurus vulgaris). Suseł moręgowany zwany również europejską wiewiórką ziemną jest zwierzęciem o niewielkich rozmiarach – ciężar ciała nie przekracza 340 g, przy czym samce są większe od samic. Cechą charakterystyczną tego gryzonia są silnie rozwinięte worki policzkowe, które wykorzystuje do gromadzenia pokarmu. Duże, ciemne oczy z jaśniejszymi obwódkami mocno kontrastują z żółto-brązowym futerkiem. Do kopania nor suseł używa przystosowanych do tej czynności krótkich nóżek, zaopatrzonych w długie pazury.

Suseł moręgowany jest zwierzęciem dziennym. Jego dieta opiera się głównie na pokarmie roślinnym, chociaż zdarza się, że zjada on również owady (zazwyczaj chrząszcze, świerszcze i motyle), a także jaja ptaków gniazdujących na ziemi. Gryzoń ten nie gardzi także roślinami uprawianymi przez człowieka, jednak wśród polskich rolników nie wypracował sobie opinii „szkodnika”. W razie niebezpieczeństwa susły wydają krótki, wysoki gwizd i z nastroszonym ogonem błyskawicznie znikają w swojej norce.

Te naziemne wiewiórki żyją w koloniach, które mogą się składać nawet z kilkudziesięciu tysięcy osobników. Zazwyczaj nie przekraczają one jednak 200 zwierząt. Każdy suseł posiada własną norkę, do której prowadzi zazwyczaj kilka wejść. Długość korytarzy sięga nawet 8 m, a ich głębokość może dochodzić do 2–2,5 m. Jesienią, najczęściej już we wrześniu, susły schodzą do swych schronień i zapadają w sen zimowy. Temperatura ich ciała znacznie się wtedy obniża, a serce bije kilka razy na minutę. Gryzonie te nie gromadzą zapasów zimowych. W czasie gdy na powierzchni hula zimowa zawierucha, wykorzystują zapas tłuszczu zgromadzony w swoim ciele przez okres letni. Ze snu zimowego budzą się dopiero na przełomie marca i kwietnia. Może stąd pochodzi znane powiedzenie: „śpi jak suseł”.

Po długim śnie zimowym rozpoczyna się okres godowy. Ciąża trwa około miesiąca. Młode, których liczba waha się od 3 do 8, przychodzą na świat na przełomie kwietnia i maja. Około połowy czerwca młode susły opuszczają macierzyste nory. Kopią wtedy swoje pierwsze, płytkie korytarze, bądź zajmują opuszczone nory innych susłów w promieniu 200–500 metrów od nory macierzystej. Jest to najbardziej niebezpieczny okres w życiu młode go susła, gdyż jest wtedy łatwym łupem dla drapieżników. Jego życiu zagrażają jednak nie tylko naturalni wrogowie, tacy jak lis (Vulpes vulpes), tchórz zwyczajny (Mustela putorius), łasica (M. nivalis) czy niektóre gatunki ptaków drapieżnych, ale również warunki atmosferyczne – opady oraz niska temperatura. Dojrzałość płciową młode osobniki osiągają dopiero po pierwszym śnie zimowym, a żyją dość krótko, bo tylko 4–5 lat.

Suseł moręgowany zwany jest też europejską wiewiórka ziemną

Suseł moręgowany zwany jest też europejską wiewiórka ziemną
Fot. Andrzej Kepel

W Europie wyróżniamy dwie główne populacje susła moręgowanego: środkowoeuropejską (do której zaliczała się populacja polska) oraz bałkańską. Populacje te oddzielone są od siebie pasmem Karpat Wschodnich i Południowych. Niestety, na całym areale występowania suseł moręgowany przeżywa silny spadek liczebności. Według Czerwonej Listy IUCN zwierzę to zaliczane jest do kategorii VU (gatunek wysokiego ryzyka, narażony na wyginięcie), natomiast według Polskiej czerwonej księgi zwierząt do kategorii EXP (gatunek w Polsce zanikły lub prawdopodobnie zanikły). Od drugiej połowy lat siedemdziesiątych brak jest danych o występowaniu susła moręgowanego w naszym kraju. Przeprowadzone w 2001 roku badania mające na celu odnalezienie ostatnich przedstawicieli tego gatunku nie przyniosły rezultatów. Za główną przyczynę wyginięcia susłów w Polsce uważa się zmiany w sposobie użytkowania gruntów. Intensyfikacja rolnictwa połączona z likwidacją dużych obszarów pastwisk i ugorów zajmowanych przez duże kolonie tych zwierząt miała katastrofalny wpływ na te małe gryzonie. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 90. – niestety dla susłów było już za późno. Aktualnie na terenie Opolszczyzny znajduje się sporo nieużytków i łąk, które odpowiadają potrzebom tego niewielkiego ssaka.

Lotnisko pod Budapesztem - tutaj odławialiśmy w sierpniu susły

Lotnisko pod Budapesztem - tutaj odławialiśmy w sierpniu susły
Fot. Andrzej Kepel

Program „SUSEŁ”, prowadzony przez PTOP „Salamandra” w porozumieniu z Ogrodem Zoologicznym w Poznaniu oraz Stowarzyszeniem na Rzecz Ochrony Przyrody Stobrawskiego Parku Krajobrazowego BIOS, zakłada przywrócenie polskiej faunie samoodtwarzającej się populacji susła moręgowanego. Po uzyskaniu aprobaty Państwowej Rady Ochrony Przyrody oraz niezbędnych zezwoleń importowych Ministerstwa Środowiska, rozpoczął się proces przywożenia i hodowli susłów mających wziąć udział w Programie. W lipcu br. sprowadzono do poznańskiego ZOO pierwszych dziewięć zwierząt z Ogrodu Zoologicznego w Bernie (Szwajcaria). Zamieszkały one na wybiegu przylegającym do pawilonu zwierząt nocnych. Wybieg ten jest dostępny dla zwiedzających, tak więc szwajcarskie susły pełnią rolę ambasadorów swojego gatunku. Parę tygodni po sprowadzeniu pierwszej partii zwierząt, na początku sierpnia, przeprowadziliśmy odłowy susłów na jednym z trawiastych lotnisk pod Budapesztem (Węgry). Dzięki tej akcji udało nam się pozyskać kolejne 32 osobniki. Zamieszkały one w specjalnie dla nich przygotowanej wolierze o powierzchni 100 m2. Woliera ta w przeciwieństwie do wybiegu przy pawilonie nocnym nie jest udostępniona dla zwiedzających. Chodzi o to, aby nie przyzwyczajać susłów do widoku człowieka. Oswojone z ludźmi susły mogłyby później mieć poważne problemy na wolności. Zarówno susły z Berna (których rodowód jest węgierski), jak i susły z Budapesztu, zaliczają się do populacji środkowoeuropejskiej, a więc do populacji, której północny kraniec zasięgu jeszcze do niedawna przebiegał przez Polskę. Niestety, niemożliwe okazało się pozyskanie dla naszego Programu zwierząt z Czech i Słowacji. W obu tych krajach sytuacja susła moręgowanego jest tragiczna, przy czym dodatkowo populacje czeskie kurczą się w zastraszającym tempie. Jak do tej pory czeskim przyrodnikom nie udało się określić przyczyn takiego stanu rzeczy.

Nasze susły korzystając z ostatnich upalnych dni lata przygotowywały się do nadchodzących okresów chłodu. Sukcesywnie pogłębiały nory i odkładały coraz grubszą warstwę tłuszczu pod skórą. Jako że stosunek płci wśród przywiezionych zwierząt jest w miarę wyrównany, mamy nadzieję, że w przyszłym roku doczekamy się licznego potomstwa. Okres zimowy i wiosenny planujemy spędzić na przygotowaniach terenu do wypuszczenia susłów na wolność. Pierwsze przewidziane do wsiedlenia stanowisko znajduje się w okolicach Kamienia Śląskiego, w województwie opolskim. Jest to duże (400 ha) lotnisko trawiaste, na którym jeszcze w latach 70. znajdowała się kolonia susła moręgowanego licząca do kilku tysięcy sztuk.

Borys Kala

Serdecznie dziękujemy wszystkim wolontariuszom, którzy dotychczas pomogli nam przy realizacji tego Programu.

Extra special thanks goes out to Olivér Váci and the staff of the Budapest ZOO: Sós Endre and Viktor Molnár.

Dotychczasowi sponsorzy Programu: Globalny Fundusz Środowiska UNDP w Polsce oraz firma Wavin Metalplast-Buk Sp. z o.o.


Salamandra? Pomóżcie!

Dzień dobry, tu Straż Miejska! Mamy 5-metrowego boa na wolności w centrum miasta! Przyjedzie pan go zabrać?Halo! Salamandra? Na drzewie przed moim oknem siedzi jakiś egzotyczny ptak! Czy możecie go złapać?Dobry wieczór. Proszę mi poradzić, jak mogę się pozbyć żmii z ogródka?Prze pana! Znalazłem jaszczurkę! Czym powinienem ją karmić?W mojej miejscowości wycięli starą piękną aleję. Zróbcie coś z tym!

Pyton tygrysi złapany na poznańskim podwórku trafił do ZOO

Pyton tygrysi złapany na poznańskim podwórku trafił do ZOO
Fot. Archiwum

Niemal codziennie w biurze „Salamandry” odbieramy po parę takich i innych zgłoszeń. Często wystarczy krótka rozmowa telefoniczna (– A jak wygląda ten ptak? I ma takie niebieskie piórka na skrzydle? Aha! Proszę się nie martwić. To nie jest ptak egzotyczny, tylko nasza rodzima sójka. Zaraz sobie poleci.). Czasami musimy odmówić podjęcia interwencji (– Kto na to zezwolił? Ta aleja nie była pomnikiem przyrody? Przykro nam, ale wygląda, że wycinka była zgodna z prawem. Nie jesteśmy w stanie podejmować wszystkich takich spraw, a tu już niewiele można zrobić. Mogą państwo przekazać to jakiemuś dziennikarzowi i nawiązać współpracę z lokalną organizacją ekologiczną.). Jednak w wielu wypadkach staramy się pomóc, podejmując interwencje.

Większość spraw, które do nas trafia, dotyczy nietoperzy, które wleciały w nocy przez okno, czy założyły kolonię na strychu. Traktujemy je jako „standardowe”. Jednak wciąż wiele zgłaszanych problemów stanowi dla nas zaskoczenie. Jadąc z interwencją nigdy nie jesteśmy pewni, co zastaniemy na miejscu. Gdy na początku kwietnia tego roku zostałem wezwany do „pustułki, która wypadła z gniazda”, wiedziałem, że na młodego sokoła to jeszcze za wcześnie. Stawiałem na gołębia, tymczasem zastałem... wróbla!

Obserwujemy, że w ostatnim czasie coraz częściej jesteśmy wzywani do problemów związanych ze zwierzętami egzotycznymi – np. różnymi gatunkami żółwi, papug czy węży. Prawdopodobnie jest to wynik upowszechniania się w Polsce mody na trzymanie w domu różnych gadów czy pająków. Jeżeli pochodzenie tych pupili jest zgodne z prawem i przetrzymywane są w warunkach odpowiednich dla ich rozmiarów i wymagań biologicznych, hobby takie jest nieszkodliwe. Niestety, zawsze zdarzy się pewien procent ludzi nieodpowiedzialnych, którzy nigdy nie powinni posiadać żywych zwierząt. Co prawda 5-metrowy boa, do którego pojechałem 1 sierpnia br., okazał się na miejscu niespełna 3-metrowym pytonem tygrysim, jednak z pewnością zwierzę takie nie powinno znaleźć się w kałuży w centrum Poznania (sprawa zakończyła się konfiskatą ponad 20 zapasożyconych węży, przetrzymywanych w karygodnych warunkach przez nieodpowiedzialnego hodowcę, któremu pyton ten uciekł).

Liczba zgłaszanych nam spraw jest najlepszym argumentem za potrzebą istnienia fachowych organizacji przyrodniczych. Nawet gdyby było ich 10 razy więcej niż obecnie, i tak nie byłyby w stanie rozwiązać wszystkich problemów i zająć się wszystkimi sprawami. Ale jest to także dowód na to, że w społeczeństwie nie brakuje ludzi wrażliwych na przyrodę, którzy widząc, że coś złego się dzieje, starają się jakoś temu przeciwdziałać.

Andrzej Kepel




Zagrożone gatunki

Ku radości zwolenników oraz dezaprobacie przeciwników, 1 maja 2004 r. byliśmy świadkami rozszerzenia się granic Unii Europejskiej o kolejne dziesięć państw. Polska stała się częścią jednego z największych i najbardziej zróżnicowanych pod względem popytu i podaży rynków fauny i flory na świecie.

Ograniczenia Unii Europejskiej obejmują miedzy innymi wszystkie naczelne (Primates spp.)

Ograniczenia Unii Europejskiej obejmują miedzy innymi wszystkie naczelne (Primates spp.)
Fot. Anna Grebieniow

Jak donosi TRAFFIC, międzynarodowa organizacja zajmująca się monitorowaniem nielegalnego handlu gatunkami zagrożonymi wyginięciem, w latach 1996–2002 na teren Unii Europejskiej legalnie importowano sześć milionów żywych ptaków, 1,5 miliona żywych gadów, około 10 milionów skór gadów, 21 milionów storczyków, oraz 572 tony kawioru jesiotra. Te przykładowe liczby pokazują, jak duże jest zapotrzebowanie w „cywilizowanej” Europie na gatunki zagrożone wyginięciem. Popyt jest duży. Możliwości jego zaspokojenia – ograniczone. Konsekwencją takiej sytuacji jest wytworzenie się szarej strefy, gdzie kupić i sprzedać można wszystko, a warunkiem udanych zakupów jest wyłącznie zasobny portfel. Obecnie handel ginącymi gatunkami uważany jest za trzeci pod względem opłacalności, po handlu narkotykami i bronią, nielegalny interes na świecie. Oczywiście dokładna skala tego procederu nie jest znana, a jedynie szacowana na podstawie danych pochodzących z interwencji służb celnych.

Możemy przypuszczać, że rocznie przemycane są tysiące przedstawicieli różnych gatunków warte miliardy euro. Zgodnie z danymi TRAFFIC, w latach 2000–2002 na polskich granicach skonfiskowano ponad 22 tysiące okazów roślin i zwierząt figurujących w załącznikach CITES (Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, zwanej też Konwencją Waszyngtońską). Jest to zaledwie czubek góry lodowej, której wielkości możemy się tylko domyślać.

Popyt na poszczególne gatunki jest bardzo zmienny i zależy od wielu czynników. Niewątpliwie jednym z najważniejszych jest aktualnie obowiązująca moda panująca wśród potencjalnych kupców. Ludzie bardzo chętnie kupują zwierzęta egzotyczne po to tylko, aby móc je zaprezentować znajomym. Są one „wyposażeniem wnętrza”, ekskluzywną ozdobą, za którą właściciele bardzo często gotowi są zapłacić bardzo wysokie kwoty. Jeszcze więcej skłonni są zapłacić prywatni kolekcjonerzy zbierający rzadkie gatunki. TRAFFIC donosi, że na terenie Republiki Czeskiej trzymane są nielegalnie papugi amazonki modrogłowe (Amazona versicolor), których cała światowa populacja żyjąca w naturalnym środowisku na Wyspach Karaibskich wynosi zaledwie 300–350 osobników!

W Polsce cały czas trwa nielegalny handel gatunkami zagrożonymi wyginięciem oraz podlegającymi ochronie gatunkowej. Często sprzedawcy rzadkich zwierząt i roślin nie zdają sobie sprawy z tego, że wchodzą w konflikt z prawem.

Zdarza się również, że chcąc pozbyć się starych trofeów rodzinnych, nieświadomie łamią Ustawę o ochronie przyrody. Istnieje jednak bardzo liczna rzesza nielegalnych handlarzy, którzy doskonale wiedzą, że ich działania są niezgodne z prawem oraz szkodliwe dla przyrody. Ich działalność nastawiona jest wyłącznie na zysk, bez względu na obowiązujące prawo, a już tym bardziej dobro przyrody. PTOP „Salamandra” wraz z grupą wolontariuszy od kilku miesięcy monitoruje polską sieć internetową pod kątem takich transakcji. Celem tego monitoringu jest stworzenie raportu dotyczącego nielegalnego handlu okazami zwierząt i roślin w sieci. Chcemy określić między innymi skalę tego procederu, preferowane gatunki, a także reakcję organów ścigania na zgłaszane przypadki nielegalnych aukcji i ofert sprzedaży. Specjalnie na potrzeby tego programu stworzyliśmy stronę internetową (www.salamandra.org.pl/cites), na której można znaleźć między innymi obowiązujące przepisy krajowe i międzynarodowe oraz ich omówienie. Wszystkie osoby zainteresowane pomocą w Programie zapraszamy do kontaktu z naszym biurem.

Borys Kala


Konkursy wiedzy przyrodniczej

Konkursy przyrodnicze dla uczniów szkół z województwa wielkopolskiego organizowane są przez „Salamandrę” od dziesięciu lat. Ich celem jest zachęcenie młodzieży do samodzielnych obserwacji przyrodniczych oraz poszukiwań w literaturze. Pytania konkursowe mobilizują do poszerzania pozaszkolnej wiedzy na temat rodzimej fauny oraz flory i zwracają uwagę na problemy ochrony przyrody w Polsce.

Uczestnicy konkursu dla gimnazjów i szkół podstawowych musieli m.in. rozpoznawać gatunki drzew i krzewów na podstawie liści

Uczestnicy konkursu dla gimnazjów i szkół podstawowych musieli m.in. rozpoznawać gatunki drzew i krzewów na podstawie liści
Fot. Andrzej Kepel

W roku szkolnym 2003/2004 „Salamandra” zorganizowała tradycyjnie już dwa konkursy – Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Gimnazjów i Szkół Podstawowych (zatytułowany „Drzewa i krzewy Polski”) oraz Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Szkół Średnich (z tematem przewodnim – „Flora Polski”).

Etapy finałowe konkursów odbyły się w Poznaniu, w następujących terminach: 14 lutego 2004 r. (etap wojewódzki konkursu „Flora Polski”), 13 marca 2004 r. (etap wojewódzki konkursu „Drzewa i krzewy Polski”) oraz 24 kwietnia 2004 r. (etap ponadwojewódzki – tzw. „finał finałów” konkursu „Drzewa i krzewy Polski”). 13 marca miał też miejsce etap powiatowy konkursu „Drzewa i krzewy Polski”, zorganizowanego w powiecie brzozowskim przez I Galicyjskie Koło PTOP „Salamandra”.

Najlepszymi młodymi botanikami w województwie wielkopolskim okazali się w tym roku szkolnym następujący uczniowie: Marek Pawłowski z Liceum Ogólnokształcącego w Rogoźnie (I miejsce w konkursie „Flora Polski”), Joanna Głowska z Liceum Ogólnokształcącego we Wrześni (II miejsce w tym konkursie), Dagna Chwarścianek z Liceum Ogólnokształcącego im. Św. Marii Magdaleny w Poznaniu (III miejsce), Aleksandra Sokołowska z Gimnazjum nr 2 w Gostyniu (I miejsce w kursie „Drzewa i krzewy Polski”), Karolina Bednarowicz z Gimnazjum w Strzałkowie (II miejsce), Iwona Rychły z Gimnazjum w Nowym Tomyślu (III miejsce).

Zadowolone zwyciężczynie konkursu „Drzewa i krzewy Polski” oraz ich nauczycielki

Zadowolone zwyciężczynie konkursu „Drzewa i krzewy Polski” oraz ich nauczycielki
Fot. Andrzej Kepel

Najlepszymi znawcami polskich drzew i krzewów okazali się w powiecie brzozowskim następujący uczniowie: Mateusz Lisowski z Gimnazjum w Jasienicy Rosielnej (I miejsce), Ewelina Such z Zespołu Szkół w Węglówce (II miejsce) oraz Wojciech Pietraszek z Gimnazjum Nr 2 w Jarosławiu (III miejsce).

„Finał finałów”, w którym uczestniczyli laureaci konkursu „Salamandry” („Drzewa i krzewy Polski”) oraz podobnego konkursu, organizowanego przez Klub Przyrodników w województwie lubuskim, odbył się 24 kwietnia w Świebodzinie. Zwycięzcami tej imprezy zostali: Iwona i Marcin Rychły z Gimnazjum w Nowym Tomyślu, którzy zajęli ex equo I miejsce, Karolina Bednarowicz z Gimnazjum w Strzałkowie (laureatka II miejsca), Aleksandra Sokołowska z Gimnazjum nr 2 w Gostyniu (zajęła III miejsce) oraz Karol Kochman ze Szkoły Podstawowej w Belęcinie (laureat IV miejsca). Po wyczerpujących emocjach konkursowych uczniowie wraz z opiekunami oraz organizatorzy udali się na wycieczkę do Rezerwatu Pawski Ług, chroniącego torfowisko wraz z otaczającym je lasem.

W roku szkolnym 2004/2005 „Salamandra” organizuje jak zwykle dwa konkursy: Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Gimnazjów i Szkół Podstawowych (Chrząszcze Polski) oraz Wojewódzki Konkurs Przyrodniczy dla Uczniów Szkół Średnich („Zwierzęta lasu”).

Ewa Olejnik

Serdecznie dziękujemy wszystkim szkołom, które pomogły w organizacji konkursów.

Dziękujemy też sponsorom imprez – Ministerstwu Środowiska, Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu, Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu oraz Wydawnictwu „Multico”.

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer