Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Jenot – przybysz z Dalekiego Wschodu

„...księżyc, noc i gwarliwa trzcina” – Konstanty Ildefons Gałczyński pięknie scharakteryzował scenerię, w której każdy miłośnik przyrody mógłby, wykazując nieco cierpliwości, zaobserwować najmniej znanego drapieżnego ssaka – jenota (Nyctereutes procyonoides). Historia jego wędrówki jest długa, burzliwa i, jak to zazwyczaj bywa, uwikłany jest w nią człowiek.

Jenot

Jenot
Rys. Przemysław Wylegała

Właściwą ojczyzną jenota jest Japonia. Czy mógł on jednak zawędrować do nas na swoich krótkich łapach z aż tak odległych stron? Nawet dla najbardziej zawziętego czworonożnego piechura to jednak zbyt daleko. Z Japonii jenot rozprzestrzenił się najpierw na tereny południowo-wschodniej Azji, a stamtąd, w latach 30. XX wieku, przywieźli go do Europy żądni nowego trofeum radzieccy myśliwi. Wypuszczono wtedy około dziewięciu tysięcy osobników na tereny byłych republik Związku Radzieckiego – Białorusi i Ukrainy. Dla jenota nowa ojczyzna okazała się jednak zbyt mała, a granice nie stanowiły przeszkody – już w 1935 roku przedostał się na teren Finlandii, a w Polsce pojawił się 20 lat później. W latach 60. obserwowane osobniki pokonywały w ciągu roku odległości wynoszące od 135 do 500 kilometrów. Czyż nie zasługuje on na miano jednego z najbardziej ekspansywnych zwierząt naszych czasów? Dotąd jego obecność zaobserwowano w północnej, środkowej i południowej Europie.

Szop pracz. Czy ten amerykański przybysz stanie się kiedyś w Polsce tak liczny jak jenot?

Szop pracz. Czy ten amerykański przybysz stanie się kiedyś w Polsce tak liczny jak jenot?
Fot. Andrzej Kepel

Według Atlasu rozmieszczenia ssaków w Polsce, zawierającego dane zebrane do lat 70., jenot występował najliczniej na Pojezierzu Pomorskim, Mazurskim, Nizinie Mazowieckiej, Podlasiu, Wyżynie Małopolskiej, Wyżynie Lubelskiej, Nizinie Sandomierskiej oraz w Beskidzie Wschodnim. W pozostałych rejonach kraju był nieliczny, a na terenie Niziny Wielkopolskiej i Śląskiej praktycznie nie notowany. Od tamtego czasu rozprzestrzenił się już niemal na obszar całego kraju. Żyje głównie w lasach położonych nad jeziorami i rzekami. Niepokojące informacje o wzroście liczebności jenota spowodowały wprowadzenie go w 2001 roku na listę zwierząt łownych.

Krępe, osiemdziesięciocentymetrowe ciało jenota pokrywa długa, nakrapiana, ciemnosrebrzysta lub ciemnobrązowożółta sierść. Cechą bardzo charakterystyczną jest rysunek „krzyża” utworzony z czarnych włosów na grzbiecie, łopatkach i ogonie. Najłatwiej to zauważyć, gdy stanie się ze zwierzęciem oko w oko. Warto się też wtedy przyjrzeć jego pyskowi, który jest czarny aż po okolice oczu i otoczony widocznymi, odstającymi, żółtawymi bokobrodami, nadającymi mu nieco czupurny wygląd. Umaszczenie zimowe jest ciemniejsze od letniego, a różnice w wyglądzie pomiędzy samcami i samicami praktycznie nie istnieją. Jenota można stosunkowo łatwo podejść, ponieważ ma słaby słuch i wzrok, jedynie nos go nie zawodzi. Gdy zaskoczy się go znienacka, może nagle paść na ziemię i udać martwego. To jego taktyka obronna – wyczeka na właściwy moment i czmychnie.

Jenot czy szop?

Jenot należy do rzędu ssaków drapieżnych Carnivora i rodziny psowatych Canidae wraz z lisem (Vulpes vulpes) i wilkiem (Canis lapus). Z wyglądu przypomina trochę szopa pracza (Procyon lotor), ma jednak bardziej puszystą sierść i zaokrąglone, ledwo wystające z futra uszy. Krótkie nogi i gruba puszysta kita upodabniają go z kolei do lisa polarnego (Alopex lagopus). Z powodu tych podobieństw w Polsce znany jest pod różnymi nazwami regionalnymi – junat, kunopies, lis japoński, a w języku kuśnierzy jenot lub szop usuryjski.

W niedostępnym olsie jenot znalazł doskonałą kryjówkę

W niedostępnym olsie jenot znalazł doskonałą kryjówkę
Fot. Adriana Bogdanowska

Częściej trafimy jednak na tropy, niż na samego jenota, który prowadzi nocny tryb życia i tylko latem pojawia się także rano i wieczorem. Różnią się one wyraźnie od lisich. Są bardziej okrągłe, o szeroko rozstawionych palcach i z wyraźnie odciśniętymi pazurami. Trop powoli poruszającego się jenota jest zygzakowaty. Stosunkowo łatwo znaleźć również jego „domostwa”, za które służyć mu mogą nisko położone dziuple, wnęki wiatrołomów, opuszczone nory lisów i borsuków z zatkanymi zbędnymi wyjściami. W pobliżu nory jenota, w odległości około 15 m, znajduje się ukryta często pod nawisami świerkowymi „latryna”, której nie zasypuje. Nory służą mu nie tylko do dziennego wypoczynku i wychowu młodych, ale również jako miejsce snu zimowego, który nie jest jednak typową hibernacją. Jedynie w północnej części swojego zasięgu jenot przesypia całą zimę. Zazwyczaj jego sen trwa od końca grudnia do końca stycznia lub lutego. W pogodne zimowe noce budzi się i wychodzi w poszukiwaniu pożywienia, albo żeby załatwić potrzeby fizjologiczne. Przed zimą jenoty odkładają pod skórą grubą warstwę tłuszczu, dzięki któremu będą mogły przetrwać długą i ostrą zimę. Osobniki, które nie zgromadzą odpowiednich zapasów, nie będą mogły zasnąć i niechybnie zginą. Waga jenotów zależy więc od pory roku. Latem waha się od 4 do 6 kg, zimą wzrasta nawet dwukrotnie.

Warto wiedzieć, że jenot jest wyjątkowo niewybrednym biesiadnikiem. Wyspecjalizował się wprawdzie w łowieniu ptaków wodnych, wyjadaniu ich jaj i piskląt, ale chętnie zjada także drobne gryzonie, jaja i pisklęta ptaków gniazdujących na ziemi, ślimaki i stawonogi. Nie gardzi też pokarmem roślinnym, a ponieważ wspaniale pływa (potrafi nawet nurkować), to w skład jego diety wchodzą również ryby.

Jenot węszący w poszukiwaniu smacznych kąsków

Jenot węszący w poszukiwaniu smacznych kąsków
Fot. Kazimierz Laskowicz

Po tej sporej porcji informacji, które mają pomóc w zidentyfikowaniu, a być może także w zlokalizowaniu schronienia jenota, kilka słów o innych aspektach życia tego ciągle nieznanego, aczkolwiek dobrze już zadomowionego „leśnego psa”. Jenoty żyją w parach, które tworzą w październiku i listopadzie. Ruja, czyli okres godowy, trwa u nich od początku lutego do końca kwietnia. Młode (w miocie może ich być do 16) przychodzą na świat po 70-dniowej ciąży ślepe, ale pokryte już gęstym futerkiem. Samica karmi je przez dwa miesiące, choć już po pierwszym szczeniaki próbują stałego pożywienia. Po około pięciu miesiącach osiągają wzrost osobników dorosłych i jesienią opuszczają rodzinne gniazdo.

Ten sympatycznie wyglądający ssak, obcy naszej faunie, może niestety stanowić zagrożenie dla równowagi biologicznej ekosystemów, w szczególności wodnych. Dlatego postanowiłyśmy podjąć się trudu określenia stanu populacji jenota na terenie Niziny Wielkopolskiej i Śląskiej, gdzie do lat 70. nie występował. Pierwszym etapem działań będzie znalezienie stanowisk tego gatunku na badanym terenie. Przy tym zadaniu pomoc miłośników przyrody byłaby bezcenna. Prosimy więc o wszelkie informacje o tym niezwykle interesującym drapieżniku, na które oczekujemy pod podanymi niżej adresami.

Natalia Osten-Sacken

Joanna Ziomek
Zakład Zoologii Systematycznej
Uniwersytet im. Adama Mickiwicza w Poznaniu


Czy można polubić pluskwiaki?

Jedną z najbardziej nielubianych przez człowieka grup owadów są pluskwiaki. Stereotyp wstrętu i zagrożenia przeniósł na swych pobratymców głównie jeden gatunek – pluskwa domowa (Cimex lectularius).

Jednym z najczęściej spotykanych pluskwiaków w Polsce jest pięknie ubarwiona plusknia jagodziak

Jednym z najczęściej spotykanych pluskwiaków w Polsce jest pięknie ubarwiona plusknia jagodziak
Fot. Arkadiusz Stopa

Pluskwa domowa to jednak tylko jeden z bardzo wielu gatunków pluskwiaków występujących w Polsce. Cały ten rząd (Hemiptera) niegdyś podzielono na dwa podrzędy: pluskwiaki różnoskrzydłe (Heteroptera) i równoskrzydłe (Homoptera). Jednak współczesna systematyka wprowadza całkiem nowy podział, z wyróżnieniem większej liczby wyższych taksonów.

W tym artykule przybliżymy sylwetkę pluskwiaków różnoskrzydłych. Jest to bardzo zróżnicowana i ciekawa grupa owadów. W Polsce występuje około 780 gatunków, należących do 36 rodzin. Ich nazwy, np. żółwinkowate, tarczówkowate, prześwietlikowate, tasznikowate czy ziemikowate doskonale oddają różnorodność pluskwiaków z tego podrzędu. Owady te nie oczarowują może paletą kolorów na swoich ciałach, ale z pewnością nadrabiają to gamą kształtów, ciekawymi ornamentami, a przede wszystkim przepięknymi i skomplikowanymi strukturami, znajdującymi się na ich głowach i korpusach. W mnogości i kunszcie tych wytworów jedni widzą dowody ewolucji, a inni rękę Boga.

Kontrastowe barwy Calocoris quadripunctatus, przedstawiciela rodziny tasznikowatych, uważane powszechnie za ostrzegawcze w świecie owadów, pozwalają skutecznie odstraszyć drapieżniki

Kontrastowe barwy Calocoris quadripunctatus, przedstawiciela rodziny tasznikowatych, uważane powszechnie za ostrzegawcze w świecie owadów, pozwalają skutecznie odstraszyć drapieżniki
Fot. Arkadiusz Stopa

Każdy, kto chciałby w kilku zdaniach opisać pluskwiaki, napotka na niemały problem. Do krajowej fauny należą zarówno osobniki małe, niewiele ponad jednomilimetrowe, jak i całkiem duże, dochodzące do prawie trzech centymetrów długości. Jedne są owalne i krótkie, jak np. gatunki z rodziny ziemikowatych (Cydnidae), inne silnie wydłużone, pałeczkowate, jak smukleńcowate (Berytidae). Niektóre są masywne niczym chrząszcze, jak przedstawiciele tarczówkowatych (Pentatomidae), a inne wiotkie, np. tasznikowate (Miridae). Większość nie zachwyca kolorami, ale są też takie, których metalicznie połyskujące ciała mienią się jaskrawymi barwami, np. warzywnica kapustna (Eurydema oleracea) czy porembica stalnica (Zicrona caerulea). Wszystkie jednak charakteryzuje kilka wspólnych cech: grzbieto-brzusznie spłaszczone ciało, dwie pary skrzydeł u form skrzydlatych, z których pierwsza przekształcona jest w półpokrywy, obecność kilkuczłonowej kłujki (aparatu gębowego kłująco-ssącego) oraz występowanie gruczołów zapachowych, wydzielających nieprzyjemną woń. Ta ostatnia cecha jest jedną z najbardziej dla nas „zauważalnych” osobliwości tych owadów. Niejeden nieświadomy zagrożenia obserwator na własnej skórze przekonał się o efektach działania gruczołów zapachowych pluskwiaka, biorąc go do ręki.

Bardzo ciekawym gatunkiem jest Metatropis rufescens - „puszczański” gatunek pluskwiaka z rodziny tasznikowatych

Bardzo ciekawym gatunkiem jest Metatropis rufescens - „puszczański” gatunek pluskwiaka z rodziny tasznikowatych
Fot. Arkadiusz Stopa

Pluskwiaki różnoskrzydłe to na ogół gatunki fitofagiczne (odżywiające się sokami roślinnymi) bądź fitozoofagiczne (wykorzystujące zarówno pokarm roślinny i zwierzęcy). Mniej jest zoofagów (polujących na inne, żywe bezkręgowce). Do tych ostatnich zaliczają się m.in. wszystkie gatunki z rodzin zajadkowatych (Reduvidae), zażartkowatych (Nabidae), dziubałkowatych (Anthocoridae) i pluskwowatych (Cimicidae). Ich cechą charakterystyczną jest gruba, skrócona i zakrzywiona kłujka oraz chwytne odnóża. Niektóre pluskwiaki (mycetofagi) odżywiają się także różnymi częściami grzybów (najczęściej grzybnią). Do nich należą korowcowate (Aradidae) i niektóre ziemikowate. Larwy smyczykowatych (Alydidae) upodabniają się wyglądem do mrówek, aby skorzystać z dostarczanego przez nie pokarmu. Gdy tylko nadarzy się jednak okazja dobierają się do mrówczych larw i dokładnie je wysysają.

Do ulubionych dań Calocoris quadripunctatus należą inne owady, np. muchówki, które są przez nie dokładnie wysysane

Do ulubionych dań Calocoris quadripunctatus należą inne owady, np. muchówki, które są przez nie dokładnie wysysane
Fot. Arkadiusz Stopa


Rozpoznawanie pluskwiaków nie jest proste. Aby oznaczyć poszczególne gatunki, trzeba je najpierw złapać. Terenowe metody odławiania tych owadów nie przysparzają na ogół trudności. Badaczowi wystarczy zazwyczaj czerpak entomologiczny, czyli kij (o różnej długości), z osadzonym na jednym końcu płóciennym workiem. Do odłowu gatunków naziemnych potrzebne będą wkopane w ziemię pojemniki, zwane pułapkami Barbera oraz sito entomologiczne (podobne do tego, jakiego używano dawniej do przesiewania mąki). W niektórych przypadkach bardzo efektywna jest metoda „na upatrzonego”, w której wykorzystuje się „sokoli wzrok” badacza. Niestety, do oznaczania zdecydowanej większości gatunków musimy zaopatrzyć się w obcojęzyczną literaturę. Fachowych przewodników w języku polskim jest mało, choć tę lukę powoli wypełniają klucze do rozpoznawania poszczególnych rodzin, wydawane w ramach serii „Klucze do oznaczania owadów Polski”.

Z przyczepionych do liścia jaj wylęgają się larwy strojnicy baldaszkówki
Fot. Arkadiusz Stopa

Strojnica baldaszkówka za pomocą kłująco-ssących narządów gębowych wysysa sok z roślin
Fot. Arkadiusz Stopa

Dzięki mnogości przystosowań, pluskwiaki różnoskrzydłe opanowały przeróżne środowiska. Dużą grupę stanowią gatunki nadrzewne. Dzielą miedzy siebie strefę listowia, gałęzi oraz pnia. Bardzo piękną rodziną są korowcowate, spotykane za korą drzew. Niektóre gatunki z tej rodziny służą jako biowskaźniki zanieczyszczeń, a obecność innych wskazuje na naturalny, puszczański charakter zamieszkiwanych przez nie drzewostanów. Przeważnie, pośród drzew i krzewów, spotyka się także przedstawicieli rodziny dziubałkowatych. Są to na ogół niewielkie, kilkumilimetrowe zwierzęta. Polują na małe bezkręgowce i larwy innych owadów, a ich ukłucie może być bolesne nawet dla człowieka. Inne, częściej spotykane w warstwie listowia pluskwiaki, to przedstawiciele Microphysidae, puklicowatych (Acanthosomatidae) i tasznikowatych. Te ostatnie to najliczniejsza pod względem liczby gatunków rodzina pluskwiaków w Polsce. Charakteryzują się bardzo delikatną budową ciała oraz dużym zróżnicowaniem ubarwienia i rozmiarów. Są przeważnie fitofagami bądź fitozoofagami. U nasady pni drzew najczęściej widywany jest także jeden z bardziej rozpoznawalnych pluskwiaków w Polsce – kowal bezskrzydły (Pyrrhocoris apterus).

Pospolitym mieszkańcem łąk jest tasznik łąkowy

Pospolitym mieszkańcem łąk jest tasznik łąkowy
Fot. Arkadiusz Stopa

Bardzo duża jest także różnorodność gatunków pluskwiaków zamieszkujących warstwę zielną. Jedne są bardziej przywiązane do strefy przyziemnej, żyjąc między innymi w rozetkach liściowych: zwińcowate (Lygaeidae) i Rhyparochromidae, a inne częściej spotykamy na łodygach bądź kwiatostanach: tasznikowate, tarczówkowate i wtykowate (Coreidae). Mniej powszechnie pluskwiaki zamieszkują tereny podmokłe. Wśród szuwarów, turzycowisk i torfowisk żyją nieliczni przedstawiciele rodzin: zwińcowatych, tasznikowatych i prześwietlikowatych (Tingidae). Te ostatnie swe niebywałe piękno, tkwiące w szczegółach budowy morfologicznej odkrywają dopiero temu, kto zasiądzie przy mikroskopie stereoskopowym. Niejeden amator wędkarstwa spotkał się z małymi płaskimi owadami skaczącymi po kamienistych brzegach rzek i strumieni. To też pluskwiaki – owady z rodziny nabrzeżkowatych (Saldidae).

Pluskwiaki potrafią się doskonale kamuflować, co doskonale widać na przykładzie barczyńca owocowego - pospolitego pluskwiaka z rodziny tarczówkowatych

Pluskwiaki potrafią się doskonale kamuflować, co doskonale widać na przykładzie barczyńca owocowego - pospolitego pluskwiaka z rodziny tarczówkowatych
Fot. Arkadiusz Stopa

Pewne gatunki (przedstawiciele ziemikowatych), upodobały sobie nawet podziemia. Przystosowania do podziemnego trybu życia widać między innymi w budowie ciała, które jest owalne i krępe. Ich odnóża są mocne, a stopy i golenie zaopatrzone w różne struktury, ułatwiające cięcie materiału roślinnego i przeciskanie się w zbitej ziemi.

Niektóre pluskwiaki bardzo dobrze czują się w towarzystwie innych, znacznie większych od siebie stworzeń. Są to np. pluskwowate, które, jako jedne z nielicznych owadów, występują stale w gniazdach gryzoni i ptaków. Żywią się płynami ustrojowymi swoich żywicieli. Są także gatunki, które polubiły sąsiedztwo człowieka, choć z reguły nie jest to uczucie odwzajemniane. Do klasycznych przykładów zalicza się pluskwa domowa, której przystosowania do pasożytniczego trybu życia widać w budowie mocnego aparatu gębowego i braku skrzydeł. Potrafi ona przeżyć nawet dwa lata bez pokarmu! Wśród zabudowań ludzkich żyją także niektórzy przedstawiciele rodziny zajadkowatych: zajadek domowy (Reduvius personatus) i Empicoris vagabundus. Są one jednak na ogół sprzymierzeńcami człowieka, gdyż polują na drobne bezkręgowce żyjące w zabudowaniach gospodarczych.

Drapieżne pluskwiaki z rodziny zażarkowatych znacznie ograniczają liczebność szkodników upraw
Fot. Arkadiusz Stopa

Przedstawiciele rodzaju Nabis uśmiercają swoje ofiary za pomocą długiej kłujki
Fot. Arkadiusz Stopa

Należy wspomnieć o tym, że pewne gatunki są szkodliwe dla gospodarki człowieka. Zaliczają się do nich np. warzywnica kapustna, żółwinek zbożowy (Eurygaster maura) czy zmienik lucernowiec (Lygus rugulipennis). Wyrządzają one szkody głównie w uprawach rolniczych.

Barczyniec owocowy odżywia się wyłącznie pokarmem roślinnym

Barczyniec owocowy odżywia się wyłącznie pokarmem roślinnym
Fot. Arkadiusz Stopa

Wiele taksonów wykazuje silne przywiązanie do określonej rośliny pokarmowej bądź zbiorowiska, stąd też grupa ta doskonale nadaje się do przyrodniczego oceniania i waloryzowania obszarów. Analizując zgrupowania pluskwiaków różnoskrzydłych można nierzadko podjąć próbę określenia genezy stanowiska, jego historii i zmian, jakie w nim zaszły. Do niedawna całkowicie brakowało opracowań wskazujących, które z pluskwiaków są szczególnie rzadkie, zagrożone, zasługujące na ochronę. Pierwszą czerwoną listę gatunków zagrożonych opracowali naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego. Stanowi ona punkt wyjścia do dalszych dyskusji i propozycji jej rozszerzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że wzrost zainteresowania tą grupą owadów i zwiększenie intensywności badań nad ich rozmieszczeniem i ekologią spowoduje, że podobnie jak w przypadku innych grup bezkręgowców, także przedstawiciele tych zwierząt doczekają się objęcia ochroną gatunkową.

Grzegorz Hebda
Pracownia Zoologii Kręgowców
Uniwersytet Opolski


Grzyby o nietypowych kształtach

Większość z nas myśląc o grzybach, ma przed oczami nóżkę i kapelusz, na którym czasami siedzi jeszcze brodaty krasnoludek. Taka bajkowa wizja została nam w pamięci z dzieciństwa. Później, w dorosłym życiu, utrwaliliśmy ten wizerunek (choć zwykle bez krasnoludka) na jesiennych grzybobraniach, podczas których prawdziwym rarytasem był prawdziwek, czyli borowik szlachetny (Boletus edulis). Warto jednak wiedzieć, że przebogaty świat grzybów wielkoowocnikowych nie kończy się na tak banalnych (z pozoru) formach.

Czerwone mieseczki czarek to jeden z pierwszych grzybowych zwiastu- nów wiosny
Fot. Adriana Bogdanowska

Ulubionym miejscem garstnicy wypaleniskowej są wygasłe ogniska. Wyrasta gromadnie na węglu drzewnym.
Fot. Marek Snowarski

W Polsce znanych jest ok. 15 gatunków purchawek, które mogą rosnąć pojedynczo lub w skupieniach
Fot. Saturnina i Artur Homan

W poprzednim numerze Magazynu poznaliśmy różne gatunki grzybów typowo wiosennych (zobacz: Wiosenne grzybobranie - SALAMANDRA 1/2003). Niektóre z nich charakteryzowały się bardzo dziwnymi, nietypowymi kształtami. Przede wszystkim przedstawiciele klasy workowców Ascomycetes zadziwiają swą różnorodnością... Już wczesną wiosną pojawia się wiele ciekawych gatunków, które na swoje siedliska wybierają przede wszystkim lasy grądowe i łęgowe, czyli te najbardziej żyzne i wilgotne. Najwcześniej owocujące gatunki czarek (Sarcoscypha spp.) – do niedawna uznawane za jeden gatunek – zachwycają szkarłatnymi barwami oraz miseczkowatym kształtem owocników.

Maleńką włośniczkę znajdziemy na starych pniakach i gałęziach leżących na ziemi, w pobliżu rzek i strumieni

Maleńką włośniczkę znajdziemy na starych pniakach i gałęziach leżących na ziemi, w pobliżu rzek i strumieni
Fot. Adriana Bogdanowska

Nasycone czerwienią miseczki dzieżki pomarańczowej spotkamy latem i jesienią na błotnistych polnych drogach
Fot. Marek Snowarski

Podobne do czarek, na pierwszy rzut oka, są inne grzyby miseczkokształtne, np. dzieżka pomarańczowa (Aleuria aurantia) – której owocniki mogą osiągać nawet 10 cm średnicy, włośniczka tarczowata (Scutellinia scutellata) – drobny grzybek, charakteryzujący się szczeciniastymi, czarnymi włoskami na brzegu owocnika, a po rozgnieceniu wydzielający przyjemny zapach fiołków, czy garstnica wypaleniskowa (Geopyxis carbonaria) – wyrastająca tylko na zwęglonych szczątkach drewna wymieszanego z ziemią. Jeśli jednak znamy terminy oraz miejsce ich występowania, a także wielkość owocników, raczej nie może być mowy o pomyłce. Są to gatunki zwykle niejadalne (poza dzieżką, którą Włosi zjadają na surowo w sałatkach), ale ze względu na swoją urodę wykorzystywane często w kuchni jako ozdoba różnych dań.

Jaka to czarka?

W Polsce najczęściej spotyka się czarkę austriacką (S. austriaca), która występuje jednak głównie na pogórzu i w górach w miejscach ciepłych i wilgotnych, bogatych w opadłe gałązki drzew i krzewów liściastych. Od czarki szkarłatnej (S. coccinea), oprócz miejsca występowania, różni się widoczną tylko pod mikroskopem cechą: mocno poskręcanymi włoskami na zewnętrznej stronie miseczki.

Najdziwniejsze kształty mają jednak grzyby, które spotkamy późnym latem i jesienią. Są to różne gatunki gałęziaków, próchnilców, soplówek, purchawek, gwiazdoszy i szmaciaków.

Jesienią w lasach bukowych spotkamy soplówkę gałęzistą, a w lasach jodłowych równie okazałą soplówkę jodłową

Jesienią w lasach bukowych spotkamy soplówkę gałęzistą, a w lasach jodłowych równie okazałą soplówkę jodłową
Fot. Aleksander Dorda

Nazwa rodzajowa soplówek wskazuje na ich podobieństwo do sopli lodu. Poszczególne gatunki różnią się budową owocników. Rosnące przeważnie na powalonych bukach śnieżnobiałe owocniki soplówki gałęzistej (Hericium clathroides) zachwycają skomplikowaną strukturą przestrzenną, przywodzącą na myśl podwodne kolonie koralowców. W górskich borach możemy spotkać soplówkę jodłową (H. coralloides). Najrzadsza – soplówka jeżowata (H. erinaceum) – pojawia się od sierpnia do listopada na pniach buków i dębów. Owocniki tej ostatniej przypominają kulę złożoną z wielu drobnych, zbitych ze sobą igiełek. Uważana jest za grzyb wymierający na terenie Polski (znana jedynie z kilku stanowisk). Czasami udaje się zachować stanowisko takiego gatunku obejmując je jedną z form ochrony, np. uznając drzewo, na którym rośnie, za pomnik przyrody. Wszystkie gatunki soplówek podlegają w Polsce ścisłej ochronie gatunkowej, a więc mimo że młode owocniki są jadalne, nie można ich zbierać.

Coraz rzadszy w naszych lasach szmaciak gałęzisty nazywany jest też „kozią brodą” albo „leśnym kalafiorem”

Coraz rzadszy w naszych lasach szmaciak gałęzisty nazywany jest też „kozią brodą” albo „leśnym kalafiorem”
Fot. Adriana Bogdanowska

W czasie letnich i jesiennych spacerów możemy trafić na przypominające leżącą przy pniu żółtawą gąbkę owocniki szmaciaków. Wszystkie gatunki pasożytują na korzeniach drzew i tam, gdzie raz pojawiły się ich kalafiorowate owocniki, jest duża szansa, że pojawią się w następnych latach. W lasach iglastych rośnie rzadki szmaciak gałęzisty (Sparassis crispa), który najczęściej poraża pnie sosen, rzadziej świerków. Liczne płatkowate i pofałdowane odgałęzienia owocnika wyrastają ze zbitej grzybni, która oplata korzenie drzewa. Pień zainfekowanego drzewa intensywnie wydziela żywicę. Dużo rzadszy jest szmaciak krótkotrzonowy (S. brevipes), który woli korzenie drzew liściastych (najczęściej buka i dębu), ale nie pogardzi też jodłą czy modrzewiem. Jest jaśniejszy od poprzednika, o większych, przypominających listki rozgałęzieniach.

Grzybowe krzaczki

Gałęziaki przybierają najprzeróżniejsze formy, często mało charakterystyczne dla poszczególnych gatunków i dlatego bardzo trudno je na pierwszy rzut oka rozróżnić. Można je znaleźć zarówno na pniakach lub zagrzebanych w ziemi kawałkach drewna, jak i na ziemi, gdzie tworzą tzw. czarcie kręgi. Dawniej wierzono, że w takich miejscach tańczą czarownice, dlatego nazywano je też pierścieniami czarownic. Owocniki gałęziaków mają często intensywne barwy, więc łatwo je zauważyć nawet z daleka.

Owocniki gałęziaków spotkamy w lasach iglastych i liściastych

Owocniki gałęziaków spotkamy w lasach iglastych i liściastych
Fot. Marek Kozłowski

Pod koniec lata na spróchniałych pniach drzew pojawiają się w zwartych grupkach kuliste owocniki purchawki gruszkowatej (Lycoperdon pyriforme), które będą rosnąć aż do ostatnich dni jesieni. Ich cechą rozpoznawczą jest chropowata (ale tylko u młodych osobników), powierzchnia oraz charakterystyczny gruszkowaty kształt. Na szczycie owocnika występuje zwykle mały garbek, który w odpowiednim momencie pęka, uwalniając chmurę zarodników. Z wiekiem owocniki zmieniają barwę z białej na brązową, kiedy ich wnętrze zamienia się w czarny proszek dojrzałych zarodników.

Bezpośrednio na ziemi wyrastają pozostałe gatunki purchawek: m.in. purchawka jeżowata (L. echinatum), brunatna (L. umbrinum) i chropowata (L. perlatum), która jest najpospolitsza. Młode, białe osobniki purchawek wykorzystywane są przez smakoszy w kuchni (np. pokrojone w talarki i usmażone na maśle). Pewne plemię indiańskie używało sproszkowanych purchawek jako leku gojącego podrażnioną skórę dzieci.

Pergaminowa purchawka?

W Polsce znanych jest ok. 15 gatunków purchawek, które mogą rosnąć pojedynczo lub w skupieniach. U wszystkich występuje dwuwarstwowa osłona warstwy zarodnionośnej. Zewnętrzna ozdobiona jest najczęściej różnymi brodawkami lub kolcami, wewnętrzna jest za to bardzo cienka – wręcz pergaminowa.

Ta kosmata kuleczka to purchawka jeżowata - rzadki gatunek, występujący w lasach bukowych
Fot. Marek Snowarski

Ciemna „siostra” purchawki chropowatej to purchawka brunatna, którą spotkamy w lasach
Fot. Marek Snowarski

Największe emocje wzbudza jednak jeden z największych grzybów świata – purchawica olbrzymia (Langermania gigantea), ze względu na swoją wielkość i kształt zwana także czasznicą. Od sierpnia do października na skraju pastwisk, w widnych lasach, parkach i ogrodach, można podziwiać bielejące w trawie kule jej owocników. Potrafią one osiągać naprawdę imponujące rozmiary – największe okazy miały nawet 1,5 m średnicy i ważyły 20 kg! Należy ona do tej samej rodziny (purchawkowate Lycoperdaceae), co gatunki wcześniej omówione, jednak w przeciwieństwie do nich ma gładką skórkę, z wiekiem rozpadającą się na płaty, które jeszcze przez długi czas utrzymują się na owocniku. Młode osobniki purchawicy są jadalne, stwierdzono nawet, że mają właściwości lecznicze (szczep Indian Dakota używał proszku z zarodników do pokrywania ran, w celu zatamowania krwawienia), ale należy pamiętać, że jest to grzyb ściśle chroniony, więc nie należy go zrywać.

Purchawka chropowata jest najczęściej spotykanym gatunkiem purchawki. Całe gromady jej owocników spotkamy w parkach i lasach.
Fot. Marek Snowarski

Zainteresujmy się starymi pniakami - możemy spotkać na nich różne grzybowe dziwolągi, np. próchnilce maczugowate
Fot. Andrzej Kepel

Jeśli spacerując po lesie (najlepiej liściastym) będziemy uważnie spoglądać pod nogi, może uda nam się dostrzec czarne grzybki przypominające swoim kształtem maczugę Herkulesa. Będzie to zapewne próchnilec długotrzonkowy (Xylaria longipes), który wyrasta zwykle na opadłych gałązkach klonu, albo maczugowaty (X. polymorpha), preferujący podstawy pni drzew i krzewów.

Okratek australijski - ciepłolubny imigrant z dalekiej Australii, zadomawia się w naszych parkach i zaroślach

Okratek australijski - ciepłolubny imigrant z dalekiej Australii, zadomawia się w naszych parkach i zaroślach
Fot. Marek Snowarski

Omawiając w dużym skrócie grzyby o najdziwniejszych kształtach, nie mogę pominąć obcych dla naszej przyrody gatunków: okratka australijskiego (Clathrus archeri) czy mądziaka malinowego (Mutinus ravenelii). Słyną one nie tylko z ciekawego wyglądu, ale również przejmującego zapachu, który nas skutecznie odstrasza, ale wabi konieczne do rozsiania zarodników owady lubujące się w padlinie lub gnijących częściach roślin. Pod względem smrodliwości z gatunkami egzotycznymi skutecznie konkuruje nasz rodzimy sromotnik bezwstydny (Phallus impudicus). Roztaczaną przez niego woń gnijącego mięsa można wyczuć nawet z odległości kilkunastu metrów.

Okratek australijski nazywany jest również kwiatowcem australijskim, ponieważ dojrzały owocnik zbudowany z około pięciu krwistoczerwonych ramion rozkłada się na kształt gwiazdy lub kwiatu. Wnętrze ramion pokryte jest śluzowatą masą zarodnikową, cuchnącą zgniłą rzodkwią. Gatunek ten został zawleczony do Europy prawdopodobnie przez owce lub wraz z tropikalnymi roślinami sprowadzanymi z Australii i Nowej Zelandii.

Podobny do niego, ale znacznie rzadszy jest okratek czerwony (C. ruber), którego krwistoczerwony kulisty owocnik ma głęboko powycinane wnętrze przypominające kratę. Jego zarodniki wydzielają kuszącą woń rozkładającego się mięsa.

Czarcie jajo

Wszystkie opisane tutaj egzotyczne gatunki grzybów w formie młodocianej mają kształt jaja, nazywanego czarcim, które wraz z rozwojem pęka, ukazując barwny owocnik. W taki sam sposób przebiega rozwój naszego rodzimego gatunku – sromotnika bezwstydnego. Jego owocnik nie może konkurować barwą z obcymi przybyszami, ale za to jego czarcie jajo uważane jest przez niektórych za prawdziwy przysmak.

Bardzo rzadki mądziak malinowy pachnie zgniłą kapustą (a nie jakby się wydawało – malinami), a kształtem przypomina trochę sromotnika bezwstydnego. Jest jednak od niego znacznie mniejszy, a wyróżnia go przede wszystkim barwa – różowawa, z intensywnie czerwonym (malinowym), zarodnionośnym szczytem. Zawleczono go prawdopodobnie z Ameryki Północnej, a ponieważ lubi gleby zasobne w składniki odżywcze, możemy go spotkać w szklarniach, parkach, zanieczyszczonych laskach, a nawet na wysypiskach śmieci. W Polsce występuje jeszcze jeden przedstawiciel mądziaków – psi (M. caninus), który jest naszym rodzimym (ściśle chronionym) gatunkiem i nie wydziela tak intensywnego zapachu jak jego egzotyczny kuzyn.

Gwiazdosz wymionowaty - jego wygląd całkowicie uzasadnia nazwę

Gwiazdosz wymionowaty - jego wygląd całkowi- cie uzasadnia nazwę
Fot. Krzysztof Kujawa

Kończąc ten bardzo skrótowy przegląd grzybich piękności, muszę wspomnieć o gwiazdoszach (Geastrum), które pojawiają się w naszych lasach latem i jesienią. Nazwa tych grzybów wywodzi się od kształtu dojrzałych owocników. Ich zewnętrzna osłona po pęknięciu rozkłada się gwiaździście na wszystkie strony, odsłaniając kulistą, delikatną część wewnętrzną. Niektórym ich kształt przywodzi na myśl żołądki, dlatego nazywane są też „grzybami żołądkowymi”. Spokrewnione są z purchawkami. Wnętrze mają wypełnione suchymi zarodnikami, które wysypują się pod wpływem zewnętrznej ingerencji (np. kropli deszczu) przez specjalny otwór na szczycie owocnika. Kształt tego otworu jest jedną z cech wyróżniających poszczególne gatunki. Szarobrązowy kolor tych grzybów nie rzuca się specjalnie w oczy, za to charakterystyczny kształt zwróci uwagę niejednego grzybiarza. Najwięcej gatunków występuje w środowisku przekształconym przez człowieka, np. parkach, ogrodach czy różnego rodzaju zaroślach. Część z nich jest jednak silnie związana z lasami, a pojedyncze rosną na łąkach i wydmach. Zdarza się, że zasuszone dojrzałe owocniki znajdowane są jeszcze wiosną następnego roku.

Jak widać świat grzybów jest ogromnie zróżnicowany i pełen zaskakujących niespodzianek. Opisanie wszystkich w krótkim artykule jest niemożliwe. Mam jednak nadzieję, że tych kilka wybranych opisów i fotografii zachęci do samodzielnych poszukiwań – w lesie i na bibliotecznych półkach.

Adriana Bogdanowska


Czosnkowa ropuchożaba

Drążę, kopię i drążę...
i moje ścieżki ciągną się
w nocy ziemi...
Życie me biegnie w ukryciu,
Ale nie jest to żywot nędzarza
C.B. de Gasztold

No grzebię się, grzebię z tym artykułem i wygrzebać nie mogę. Zupełnie, jak jakaś... grzebiuszka? No, niezupełnie. Grzebiuszka ziemna (Pelobates fuscus) zawdzięcza swoją nazwę bynajmniej nie temu, że wyjątkowo długo zabiera się do pisania artykułów. Odpowiedzi dostarcza drugi człon polskiej nazwy.

Pionowe źrenice nadają oczom grzebiuszki nieco „koci” wyraz

Pionowe źrenice nadają oczom grzebiuszki nieco „koci” wyraz
Fot. Jan Ciesielski

Grzebiuszki, zwane także huczkami ziemnymi, potrafią zagrzebywać się w ziemi. Ułatwiają im to bardzo duże modzele podeszwowe, czyli twarde, rogowate wyrostki, działające jak łopatki. Grzebiuszka, zamierzając się zagrzebać, wykonuje silne ruchy tylnymi kończynami zaopatrzonymi w ten „sprzęt do robót ziemnych”, i rozsuwa glebę, stopniowo zapadając się w tworzony pod sobą dołek. Jednocześnie, obraca się powoli wokół własnej osi, wkręcając się w ziemię jak korkociąg. Pozostaje jeszcze tylko narzucić przednimi kończynami trochę ziemi na głowę i... nie ma grzebiuszki. Jej znalezienie w takiej kryjówce jest praktycznie niemożliwe. Nawet jeśli obserwowaliśmy proces zagrzebywania się, wystarczy że odwrócimy na chwilę wzrok od miejsca, gdzie się schowała, i będziemy mieć problem z powtórną lokalizacją jej ukrycia. Dzięki tym górniczym umiejętnościom, grzebiuszka ziemna – jedyny krajowy przedstawiciel rodziny grzebiuszkowatych (Pelobatidae), należącej do płazów bezogonowych (Salientia lub Anura) – jest powszechnie uważana za rzadkość, mimo iż tak naprawdę występuje w Polsce licznie, o ile tylko znajdzie odpowiednie dla siebie warunki.

Podobnie jak ropuchy grzebiuszka porusza się dostojnym krokiem

Podobnie jak ropuchy grzebiuszka porusza się dostojnym krokiem
Fot. Dariusz Knapik

Huczki to raczej niewielkie płazy. Największe osobniki osiągają niecałe 8 cm długości, jednak przeciętna długość ciała zarówno samców, jak i samic, to ok. 5–6 cm, natomiast w przypadku większości płazów bezogonowych samice są z reguły większe. Co prawda największe spotykane dorosłe grzebiuszki to samice, a najmniejsze – samce, jednak najczęściej są one podobnej wielkości. Nie ułatwia to rozpoznania płci danego osobnika. Zresztą – nie tylko to. Dymorfizm płciowy, czyli różnice między osobnikami obu płci, w ogóle są u grzebiuszek słabo zaznaczone. Praktycznie tylko w trakcie pory godowej można w sposób pewny stwierdzić, czy mamy do czynienia z samcem, czy samicą. U samców w tym czasie na grzbietowej powierzchni ramion zaznaczają się skupiska tzw. gruczołów naramiennych – wyczuć je można dotykiem. Najprawdopodobniej wydzielina tych gruczołów umożliwia samicom odnajdywanie samców w zbiornikach wodnych. I całe szczęście! Gdyby jej nie było, samice miałyby prawdziwy kłopot z zamążpójściem – głosy godowe grzebiuszek są bowiem bardzo ciche i w dodatku wydawane pod wodą, co dodatkowo utrudnia ich usłyszenie z lądu. Co ciekawe, śpiewają nie tylko samce, ale także samice huczków! Może są bardziej romantyczne niż panie innych płazów? Nie, chyba starają się po prostu pomóc przyszłym mężom w odnalezieniu drogi do siebie w zielonej toni stawu. Pieśniom grzebiuszek daleko jednak do operowych arii samców ropuchy zielonej (Bufo viridis), zawodzących „kuuuuuum” kumaków nizinnych (Bombina bombina) czy ogłuszających chórów rzekotek drzewnych (Hyla arborea) bądź żab zielonych (Rana sp.). I tu uwaga do młodych (i nie tylko) ornitologów (również nie tylko) – gdyby zdarzyło wam się kiedyś usłyszeć kurę gdaczącą pod powierzchnią wody, to nie będzie to oznaczało, że odkryliście nowy dla nauki gatunek kuraka. Te „kury”, to właśnie grzebiuszki ziemne – ich głosy bardzo przypominają gdakanie: „koko, koko... koko, koko”. Może zatem powinno się nazywać grzebiuszki „gdaczkami”, a nie huczkami ziemnymi?

Grzebiuszka ziemna ogólnym pokrojem ciała przypomina nieco ropuchę. No, to może niezbyt odkrywcze stwierdzenie, bo w sumie każdy płaz bezogonowy mniej lub bardziej przypomina ropuchę, jednak grzebiuszki, podobnie jak ropuchy (a także np. kumaki) mają – w odróżnieniu od żab czy rzekotek – krótkie kończyny tylne i zwarte, krępe ciało. Cechą charakterystyczną dla grzebiuszki jest wyraźne uwypuklenie czaszki pomiędzy oczodołami. Gdyby jednak ktoś nie miał pewności, czy obserwowany płaz to grzebiuszka, trzeba przyjrzeć się jego oczom – źrenice oczu grzebiuszki ziemnej są pionowe, „kocie”, co odróżnia ją od ropuch. Za to do żab upodabnia je większa niż u ropuch ruchliwość – huczki potrafią dość zwinnie skakać i pływać. Ponadto, skóra grzebiuszki jest – podobnie jak u żab – gładka, pozbawiona brodawek i zgrubień. Jeśli weźmie się grzebiuszkę do ręki, poczuć można charakterystyczną woń... czosnku. Nie, nie oznacza to wcale, że głównym składnikiem diety tego płaza są kebaby z sosem czosnkowym – w skórze grzebiuszek występują gruczoły produkujące przy mechanicznym podrażnieniu taką właśnie, „czosnkową” wydzielinę. Od tej właściwości pochodzi niemiecka nazwa tego płaza – Knoblauchskroete, czyli „ropucha czosnkowa” – chociaż Niemcy wydają się nie być do końca pewni, czy grzebiuszki to ropuchy, czy żaby, bo niemiecka nazwa rodziny grzebiuszkowatych, czyli Pelobatidae, brzmi Kroetenfroesche, czyli... ropuchożaby. Wracając do upodobań kulinarnych grzebiuszek, na obiad (czy raczej kolację, bo żerują nocą) wolą jeść owady i ich larwy, ślimaki oraz dżdżownice, krótko mówiąc wszystkie te przysmaki, które spotkać można nocą mniej więcej na poziomie gruntu.

Miękkie podłoże jest idealne dla huczka. Przestraszony potrafi się w nim błyskawicznie zagrzebać.

Miękkie podłoże jest idealne dla huczka. Przestraszony potrafi się w nim błyskawicznie zagrzebać.
Fot. Jan Ciesielski

Ubarwienie ciała grzebiuszki ziemnej pomaga jej nie wyróżniać się za bardzo od otoczenia, w czasie kiedy akurat nie jest zagrzebana. Na popielatym lub oliwkowym tle znajdują się duże ciemnobrązowe plamy, zazwyczaj cztery, biegnące wzdłuż boków i na grzbiecie ciała oraz plamy wokół oczu. Grzebiuszka posiada pewne zdolności kameleońskie – jej barwa może zmieniać się nieco w zależności od otoczenia i panujących warunków. Zarówno skryty tryb życia – zagrzebywanie się w ziemi i bardzo ciche głosy godowe – jak i ubarwienie nie ułatwiają znalezienia tego płaza w terenie, zdarzają się jednak osobniki łatwiejsze do wypatrzenia, bo ubarwione jak robotnicy drogowi – jasnopomarańczowo i w dodatku z wyraźnie czerwonymi źrenicami oczu. Są to tzw. formy flawistyczne.

Grzebiuszki należą do płazów wcześnie budzących się ze snu zimowego, który spędzają w rozmaitych jamach, norach i innych tego typu kryjówkach, często wspólnie z innymi zimującymi na lądzie płazami. Po dłuższym cieplejszym okresie i pierwszych deszczach, zwykle już w marcu, grzebiuszki opuszczają zimowiska i rozpoczynają wędrówkę do stawów, w których odbędą gody, przy czym w doborze zbiorników wodnych nie są zbyt wybredne, bo zdarza się, że godują i składają jaja nawet w rowach melioracyjnych. Podróż do miejsc godów przerywana jest w trakcie gorszej, chłodniejszej pogody i podejmowana ponownie po kolejnym ociepleniu. W przypadku huczków nie można mówić o masowej wędrówce na gody, tak charakterystycznej np. dla żab brunatnych (trawnej Rana temporaria i moczarowej R. arvalis) czy ropuch szarych (Bufo bufo). Migracje odbywają się w różnych terminach, niewielkimi grupami. Po dotarciu do zbiorników wodnych, co następuje zwykle pod koniec marca i na początku kwietnia, rozpoczynają się gody. Zdarza się, że w deszczowe lata powtarzane są jeszcze raz – w lipcu. Godujące samce rozpoczynają swoje „gdakania” lub łączą się w pary z samicami, które – jak wiadomo – również wykazują pewne uzdolnienia wokalne. Połączone w tzw. ampleksus pary (u grzebiuszek samiec obejmuje samicę przednimi łapkami w pachwinach) są bardzo trudne do znalezienia, ponieważ nie pływają po powierzchni stawu tak jak inne krajowe płazy bezogonowe, lecz przebywają na jego dnie, ukryte wśród roślinności. Wypływają tylko czasami, na chwilę, dla zaczerpnięcia powietrza. Skrzek, w postaci skręconych rulonów długości od 40 cm do około jednego metra i grubości około dwóch centymetrów, samice przyczepiają do roślin wodnych, układają wśród nich luzem, a czasem umieszczają bezpośrednio na dnie zbiornika.

Układ i kolor plam na ciele grzebiuszki upodabnia ją do ropuchy zielonej

Układ i kolor plam na ciele grzebiuszki upodabnia ją do ropuchy zielonej
Fot. Andrzej Kepel

Kijanki grzebiuszki ziemnej w tzw. stadium maksymalnego rozwoju osiągają długość ok. 10–12 cm, czyli są znacznie większe od swoich rodziców! Zdarzają się też osobniki wyjątkowo wyrośnięte, dorastające nawet do 18 cm, co czyni je największymi spośród kijanek europejskich płazów. Po ok. 90 dniach życia, jako larwa czy jak kto woli, „brzydkie kaczątko” (a może raczej „kurczątko”, biorąc pod uwagę głosy wydawane przez dorosłe osobniki), kijanki przeobrażają się w malutkie, 2,5–3,5-centymetrowe huczki.

Grzebiuszka ziemna, jeden z najbardziej osobliwych płazów (nie tylko polskich, ale i europejskich), jest dobrym przykładem na to, że pozory mylą: nie wszystko, co gdacze, to kura, nie wszystko, co zagrzebuje się w ziemi, to kret i... nie każdy kręgowiec, który pachnie czosnkiem, to amator posiłków w tureckich restauracjach.

Alicja Jagielska – Pawłowska
Albin Pawłowski


Prawo (nie)doskonałe

Jakie gatunki powinny być chronione?

Jedną z najstarszych i najbardziej znanych form ochrony przyrody jest ochrona gatunkowa. Zazwyczaj oznacza ona zakaz zabijania zwierząt, zrywania roślin i innego szkodzenia organizmom, które tą formą zostały objęte. Wydawałoby się oczywiste, że decyzja o tym, które gatunki obejmowane są ochroną, powinna być podejmowana na podstawie przemyślanych kryteriów.

Wilk jest gatunkiem, którego ochrona budzi duże kontrowersje

Wilk jest gatunkiem, którego ochrona budzi duże kontrowersje
Fot. Jan Ciesielski

Na pewno ważną przesłanką, decydującą o ochronie, powinna być rzadkość danego gatunku i jego zagrożenie. Jednak nie ma sensu obejmować ochroną prawną wszystkich zagrożonych gatunków. Trzeba jeszcze rozważyć, czy może to przynieść danemu taksonowi jakąkolwiek korzyść. Jeśli np. wszystkie jego stanowiska znajdują się w rezerwatach (są więc i tak chronione na mocy innych przepisów) lub organizmy te nie są przez ludzi powszechnie dostrzegane, a wymieranie jest spowodowane przez zanieczyszczenie atmosfery lub zmiany klimatyczne – wprowadzenie zakazów związanych z ochroną gatunkową nie ma sensu. W przeciwnym wypadku na liście gatunków chronionych zamiast setek gatunków, mielibyśmy ich dziesiątki tysięcy (taka jest skala zagrożenia naszej przyrody). Z drugiej strony, czasami ochroną należy objąć także gatunki, które nie są jeszcze zagrożone, ale np. ze względu na swój atrakcyjny wygląd są potencjalnie narażone na rabunkową eksploatację, lub są tak podobne do innych, rzadszych gatunków, że dla skutecznej ochrony tych rzadszych i te częstsze trzeba objąć zakazami.

Niestety, do tej pory w Polsce nie było ustalonych kryteriów wyboru gatunków do ochrony. O tym, jakie gatunki znajdowały się na tych listach, decydowały przede wszystkim indywidualne poglądy specjalistów zajmujących się poszczególnymi grupami organizmów. Analizując listy z obecnie obowiązujących rozporządzeń można się przekonać, że autorzy różnych ich części nieraz bardzo różnili się w podejściu do ochrony gatunkowej i pojmowaniu jej sensu.

Właściciele stawów rybnych uważają czaplę za osobistego wroga

Właściciele stawów rybnych uważają czaplę za osobistego wroga
Fot. Andrzej Kepel

Na przełomie roku 2002 i 2003 eksperci z PTOP „Salamandra” podjęli próbę opracowania takiej listy kryteriów. Konsultowano ją – m.in. za pośrednictwem strony internetowej Towarzystwa – ze środowiskiem przyrodników. Ostatecznie wczesną wiosną propozycja nowych zasad została przedstawiona Państwowej Radzie Ochrony Przyrody, która przyjęła je w kwietniu 2003 r. Tym samym rozpoczęła się nowa era w polskiej ochronie gatunkowej. Przyjęte kryteria stanowią pierwszą próbę ujednolicenia zasad i zobiektywizowania doboru chronionych gatunków. Obejmują one nie tylko rzadkość i zagrożenia poszczególnych gatunków, ale i wiele innych czynników, jak np. prawo międzynarodowe czy potencjalne skutki ekonomiczne ochrony.

Z pewnością przyjęta lista kryteriów nie jest idealna. Nie raz jeszcze będzie poprawiana i dostosowywana do aktualnej sytuacji przyrodniczej i prawnej kraju. Jednak aby wykryć potencjale niedoskonałości, trzeba ją sprawdzić w praktyce. Zadania tego podjęła się grupa ekspertów z różnych działów botaniki, mikologii i zoologii, w ramach przedsięwzięcia koordynowanego przez „Salamandrę”, realizowanego w porozumieniu z Ministerstwem Środowiska. Przeanalizowali oni, w jakim stopniu poszczególne gatunki do tej pory chronione lub proponowane przez różne instytucje i osoby do ochrony, spełniają odpowiednie kryteria i w związku z tym, do jakich form ochrony prawnej się kwalifikują. W ten sposób przeanalizowano ponad 1800 gatunków. Efektem było opracowanie zawierające propozycje nowych list gatunków chronionych.

W maju 2004 Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej. Wówczas nasza krajowa ochrona gatunkowa powinna uwzględniać także przepisy unijne. Trzeba więc będzie wydać nowe rozporządzenia o ochronie gatunkowej. Przy ich ostatecznym opracowywaniu zostaną wykorzystane wspomniane wyżej listy, uwzględniające zaproponowane przez „Salamandrę” kryteria. Nasze Towarzystwo ma zamiar brać aktywny udział w przygotowywaniu i konsultowaniu tych nowych rozporządzeń.

Andrzej Kepel















Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer