Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

Polne błotniaki łąkowe

Zdawać by się mogło, że dzika nieujarzmiona przyroda jest tak odległa, jak odległe są od nas wielkie puszcze, niedostępne bagna czy strome góry. Jednak to, co dzikie i piękne, znajduje się często tuż za płotem. Wiele gatunków roślin i zwierząt, nawet tych rzadszych, upodobało sobie otaczający nasze wsie i miasta krajobraz rolniczy. To właśnie na polach i łąkach żyją takie perełki rodzimej fauny jak: derkacze (Crex crex), ortolany (Emberiza hortulana) czy gąsiorki (Lanius collurio). Jednak największą osobliwością zdaje się błotniak łąkowy (Circus pygargus) – intrygujący, wręcz niezwykły gatunek drapieżnika.

Gniazdo z pisklętami w preferowanym przez błotniaki łąkowe miejscu – w zbożu

Gniazdo z pisklętami w preferowanym przez błotniaki łąkowe miejscu – w zbożu

Wyjątkowość błotniaków łąkowych wynika m.in. z ich zwyczajów lęgowych. Ptaki te, podobnie jak inni przedstawiciele rodzaju Circus, budują gniazda na ziemi pod osłoną roślinności. Jest to odmienne zachowanie od tego, z jakim kojarzą nam się ptaki drapieżne, utożsamiane na ogół z masywnymi drzewami o potężnych konarach czy półkami skalnymi zawieszonymi gdzieś nad górską przepaścią. W Polsce oprócz błotniaka łąkowego lęgi wyprowadza także błotniak stawowy (C. aeruginosus). Do niedawna gniazdował u nas również błotniak zbożowy (C. cyaneus), obecnie jednak brak informacji potwierdzających jego lęgi na obszarze Polski.

Błotniak łąkowy, zamiast budować gniazda na rozległych i podmokłych łąkach (jak sugerowałaby jego nazwa), woli je sytuować w uprawach zbóż i rzepaku. Skąd takie upodobania? Niegdyś ptak ten faktycznie zasiedlał duże obszary naturalnych łąk i torfowisk. Jednak wraz z postępującym procesem osuszania tego typu środowisk zanikały również odpowiednie dla tego gatunku biotopy lęgowe. Na szczęście błotniak łąkowy okazał się stosunkowo elastyczny, dostosowując się do zachodzących zmian, i w wielu miejscach na obszarze swojego występowania podmokłe łąki zamienił właśnie na uprawy rolne. Trzeba zaznaczyć, że ptaki te są dosyć towarzyskie i nierzadko tworzą luźne kolonie złożone z kilku lub nawet kilkunastu gniazd.

Na błotniaki łąkowe czyha wiele zagrożeń, a jednym z nich jest drapieżnictwo. Gniazda na ziemi mogą być plądrowane przez ptaki krukowate, lisy, psy, koty, dziki, a nawet bociany białe. Również błotniak stawowy potrafi zagrozić swojemu tylko nieco mniejszemu kuzynowi.

Współczesne rolnictwo nie przypomina już tego sprzed kilkudziesięciu czy nawet kilkunastu lat. Śródpolne grusze i pełne kolorowych „chwastów” miedze rozciągnięte pomiędzy wąskimi pasami pól odchodzą pomału w niebyt. Scala się ze sobą sąsiednie pola, używa różnych środków chemicznych oraz najnowocześniejszego sprzętu, przypominającego niekiedy statki kosmiczne z filmów science fiction. Likwiduje się oczka wodne, zakrzewienia, nieużytki – miejsca te przecież nie przynoszą zysków. To wszystko nie pozostaje oczywiście bez wpływu na ptaki gniazdujące w krajobrazie rolniczym. Konsekwencją tych procesów dla błotniaka łąkowego jest choćby ubożenie jego bazy pokarmowej.

Młody, lotny już błotniak łąkowy

Młody, lotny już błotniak łąkowy

W związku z tym, że błotniaki łąkowe w dużej mierze zamieniły podmokłe łąki na uprawy rolne, pojawiło się dla nich kolejne poważne zagrożenie – prace polowe. Początek lęgów tego gatunku przypada na przełom maja i czerwca. Wysiadywanie jaj trwa około 27−30 dni, a pisklęta przebywają w gnieździe około 30−40 dni, stąd też ich wylot z gniazda odbywa się z reguły w lipcu. Lipiec jest miesiącem żniw, gdy na pola ruszają ogromne, nowoczesne kombajny i dokładnie „golą” uprawy ze wszystkiego, co wystaje ponad grunt. Im bardziej pogoda sprzyja, tym wcześniej zaczyna się zbiór plonów. Nad gniazdami umiejscowionymi w uprawach zbóż, np. pszenżyta, zawisa wtedy groźba zniszczenia. Jeśli gniazdo znajduje się w rzepaku, to jego zniszczenie jest jeszcze bardziej prawdopodobne, bo rzepakowe żniwa rozpoczynają się często już w czerwcu. Populacji błotniaka łąkowego – gatunku, który niemal całkowicie splótł swe losy z krajobrazem rolniczym – współczesne rolnictwo stawia więc naprawdę ogromne wyzwania.

Na szczęście w Polsce, podobnie jak w kilku innych krajach europejskich (np. Niemczech, Holandii i Francji), działa grupa przyrodników, której los błotniaków nie jest obojętny. Ogólnopolski projekt ochrony tego gatunku jest od kilku lat realizowany przez Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian”. Działania w ramach tego projektu koncentrują się na edukacji rolników, badaniach polskiej populacji i czynnej ochronie gniazd. Ochrona – czyli zabezpieczanie gniazd – polega, najprościej rzecz ujmując, na grodzeniu. Najpierw gniazdo jest lokalizowane w terenie, następnie stwierdza się, czy zagraża mu zniszczenie podczas prac polowych. Jeżeli tak, to zabezpiecza się je, stawiając wokół niego niewielkie ogrodzenie, oczywiście po wcześniejszym uzyskaniu zgody właściciela pola.

Szukanie błotniakowych gniazd rozpoczyna się już w maju, zaraz po przylocie ptaków z Afryki. Błotniaki są wtedy dobrze widoczne i łatwo wykrywalne. Intensywnie tokują, wywijając nad polami przeróżne akrobacje, dzięki czemu można się domyślać, gdzie mniej więcej będzie zlokalizowane gniazdo. Gdy pojawią się w nim jaja, a potem pisklęta, baczny obserwator dostanie kolejny zestaw wskazówek do analizy. Wysiadującej samicy i pisklętom pokarm przynosi w szponach samiec. Gdy znajdzie się blisko gniazda, wydaje z siebie charakterystyczny odgłos wywołujący samicę. Ta, zniecierpliwiona i głodna, wylatuje z uprawy niczym kula z procy i czym prędzej mknie ku partnerowi. Widowiskowe przekazanie pokarmu następuje w powietrzu: samiec wyrzuca ze szponów zdobycz (np. jaszczurkę lub nornika), a samica łapie ją w locie. Zlatując z ofiarą do gniazda, samica dokładnie wskazuje, gdzie jest ukryty lęg. A obserwator, gdy zajdzie taka potrzeba, otoczy go troskliwą opieką.

Samiec podczas polowania. Błotniaki łąkowe najczęściej polują w niskim locie patrolowym nad uprawami i łąkami

Samiec podczas polowania. Błotniaki łąkowe najczęściej polują w niskim locie patrolowym nad uprawami i łąkami

W kolejnej fazie projektu decydujący głos ma rolnik. Wypada w tym miejscu pochwalić gospodarzy powiatu sokołowskiego, u których drzwi przyszło mi stanąć z uśmiechem na ustach i folderem edukacyjnym w ręku. Rolnicy chętnie godzili się na to, by z ich pola wyodrębnić mały fragment uprawy (np. 2 × 2 m), specjalnie dla błotniaka łąkowego. Wielu z nich wydawało się zadowolonych, że oto na ich polu zagościł taki rzadki ptak. Podczas opowiadania o projekcie starałem się jednocześnie robić dobry PR błotniakom, które z punktu widzenia rolników są pożyteczne – polują m.in. na gryzonie, a gołębi i kur nie łapią (przy takich rozmowach trzeba to wyraźnie podkreślać).

W 2015 roku polscy „ochroniarze” przystąpili do koordynowanego przez kolegów z Francji programu znakowania dorosłych błotniaków łąkowych kolorowymi znaczkami skrzydłowymi. Kombinacja kolorów tworzy niepowtarzalny kod, umożliwiający identyfikację pojedynczego osobnika. I tu apel do wszystkich miłośników przyrody! Jeżeli ktoś z Was zaobserwuje tak kolorowo udekorowanego błotniaka i odczyta kod (warto w tym celu robić zdjęcia), może to zgłosić do specjalnej bazy na stronie www.circus.odns.fr, wchodząc w zakładkę z polską flagą.

Polscy i europejscy przyrodnicy nie szczędzą czasu i sił, by znaleźć i zabezpieczyć jak najwięcej zagrożonych pracami polowymi gniazd. Jednak na ptaki, które szczęśliwie opuściły gniazda, czeka jeszcze wiele innych niebezpieczeństw, nie tylko w naszym kraju, ale także na trasach migracji i na zimowiskach w Afryce.

Garść informacji o błotniaku łąkowym

Polska populacja błotniaka łąkowego liczy ok. 3400 par. Jest to około 20% całkowitej liczebności tego gatunku w Unii Europejskiej.

Błotniaki łąkowe spędzają cztery miesiące na lęgowiskach w Europie (od połowy kwietnia do połowy sierpnia), po czym odlatują na zimowiska w Afryce (strefa Sahel na południe od Sahary), gdzie przebywają 6−7 miesięcy. Zazwyczaj pierwsze na lęgowiska docierają samce.

Błotniaki łąkowe składają przeważnie 3–5 jaj i wyprowadzają jeden lęg w roku. Młode wykluwają się w kilkudniowych odstępach. Przez dwa tygodnie po wylocie z gniazda są jeszcze dokarmiane przez rodziców.

Pożywienie błotniaków łąkowych stanowią głównie drobne ssaki (przede wszystkim norniki), dopełnieniem diety są ptaki wróblowe (skowronki, pliszki żółte i siwe), duże owady (pasikoniki zielone, chrząszcze, ważki) oraz jaszczurki.

Tekst i zdjęcia: Maciej Cmoch
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Więcej o błotniaku łąkowym i jego ochronie można przeczytać na stronie: www.pygargus.pl.

Z RIKSZY, ŁODZI I LĄDU –
przyrodnicze migawki z Rezerwatu Kosi Tapu
w południowo-wschodnim Nepalu

Najciekawszy środek transportu do zwiedzania okolicy rezerwatu Kosi Tappu

Najciekawszy środek transportu do zwiedzania okolicy rezerwatu Kosi Tappu

Asfaltowa droga szybko umyka pod nogami. Rikszarz jest chudy, drobnej postury i o dobrze wyrzeźbionych mięśniach. Czasami schodzimy z przyczepionego do roweru wózka, by ułatwić wjazd pod wzniesienie. Czasem jednak mkniemy jak szaleni z górki i na zakrętach. Czasami zarzuca i trzęsie. Czasami... wraz z tempem umykającej drogi zastanawiam się, czy nie odpadnie koło albo nawet cała przyczepka z trzyosobową załogą na pokładzie, czy rikszarz nie dostanie zawału w tym upale lub na zakręcie nie wpadniemy wprost pod pędzącą ciężarówkę. Na kolanach trzymam nieporadnie lornetkę, aparat fotograficzny oraz przewodnik o ptakach Nepalu i nie wiem, za co chwycić w pierwszej kolejności. Nad głową kołuje stado kleszczaków azjatyckich, nieco później przelatują trzy marabuty indyjskie, a na poboczach „medytują” czaple siodłate i ibisy siwopióre. Mijamy kobiety z metalowymi dzbanami na głowach, stada bawołów i kóz przepędzanych przez dzieci oraz stragany pełne bananów. Przydrożni sprzedawcy próbują zachęcić nas do zjedzenia ugotowanych i barwionych w kurkumie jajek. Wszystkie te widoki i spotkania owiane są wyraźnym zapachem ryb i innych „owoców rzeki” jak ślimaki czy małże sprzedawane w różnej postaci. Mkniemy drogą z Bhantabari w kierunku zachodniego brzegu rzeki Kosi. Jesteśmy w rejonie Rezerwatu Kosi Tapu, w subtropikalnej części Nepalu.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Tekst i zdjęcia: Agata Ożarowska-Nowicka
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Szara eminencja w roli opiekuńczego rodzica

Po wykluciu cała uwaga rodziców skupiona jest na pisklętach

Po wykluciu cała uwaga rodziców skupiona jest na pisklętach

Od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia, na których piękne, dostojne żurawie, nic nie tracąc ze swej powagi, opiekowały się czule swoimi rudymi pisklętami, marzyłam o możliwości osobistej obserwacji takich niezwykle intymnych chwil. Wielogodzinne przyglądanie się życiu rodzinnemu, a przy tym sposobność rejestrowania wyjątkowych, ale również zupełnie zwyczajnych sytuacji, pozwalają na jeszcze lepsze poznanie zachowań i wzajemnych relacji tych ostrożnych i płochliwych mieszkańców bagien.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Tekst i zdjęcia: Adriana Bogdanowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

O krokodylu znad Nilu

Spotykane pod wodą krokodyle mogą być różnej wielkości. Najczęściej są to osobniki o długości od 3,5 do 5 metrów

Spotykane pod wodą krokodyle mogą być różnej wielkości. Najczęściej są to osobniki o długości od 3,5 do 5 metrów

Krokodyle nilowe mają bardzo złą reputację. Te prehistoryczne gady uznawane są za śmiercionośne machiny, z którymi kontakt prawie zawsze musi zakończyć się nieszczęściem. Tymczasem rzeczywistość, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, jest zgoła inna, a stereotypy, którymi się kierujemy, okazują się bardzo przesadzone. Kiedy fotografowałem krokodyle nilowe w Delcie Okawango w Botswanie, nie czułem się zagrożony. Często miałem wręcz wrażenie, że to krokodyle obawiają się spotkania z człowiekiem.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Tekst i zdjęcia: Bartosz Stróżyński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.fimufo.com

Uwaga! Artykuł nie jest materiałem instruktażowym, a tylko opisem doświadczeń nurka. Autor nie bierze żadnej odpowiedzialności za konsekwencje wynikające z nurkowania z gadami.

„Rodzina, ach rodzina...”

Przyglądając się ptakom pod względem sprawowania przez nie opieki rodzicielskiej, z jednej strony zobaczymy gatunki, które w ogóle nie interesują się swoim potomstwem, takie jak nogale i niektóre kukułki, z drugiej zaś z pewnością dojrzymy – obok pingwinów czy łabędzi – gęgawy (Anser anser)*. Ptaki te żyją w parach monogamicznych również poza okresem rozrodu, a przysięga małżeńska wygasa dopiero w momencie śmierci jednego z partnerów.

Takie drobne potyczki to świetna okazja, by wzmacniać mięśnie skrzydeł

Takie drobne potyczki to świetna okazja, by wzmacniać mięśnie skrzydeł
Fot. Adriana Bogdanowska

Gęsi składają 3−5 jaj sporych rozmiarów, które mogą stanowić nawet 20% masy ciała samicy. Tak ogromna inwestycja nie pozwala odbudować rezerw i powtórzyć zniesienia, jeśli dojdzie do straty, co zdarza się dość często. Sukces lęgowy gęgawy należy jednak liczyć na lata, a kształtuje go stały związek partnerski, długość życia wynosząca około 20 lat (rekord to 18 lat u ptaka na wolności i 26 w niewoli), a także wyjątkowe więzi rodzinne. Oboje rodzice wodzą młode, a potem wspólnie udają się z nimi na zimowisko. Trzymają się tam ramię w ramię i w takim też składzie wracają na lęgowiska. Roczne młode dzielnie pomagają w opiece nad nowym pokoleniem gęsi. Opłaca się im uczestniczyć w wychowaniu młodszego rodzeństwa ze względu na to, że posiadają około połowy identycznych genów, które odziedziczyły po obojgu rodzicach. Taki altruista dzięki swojemu zaangażowaniu zwiększa szansę przetrwania genów identycznych z własnymi. Nazywamy to doborem krewniaczym. Sytuacja może się powtórzyć jeszcze w kolejnym sezonie, kiedy do grupy pomocników dołącza następny jednoroczny przychówek. Gdy młoda gęś dojrzeje do rozrodu w trzecim lub czwartym roku życia, znajduje sobie partnera i więzi z rodzicami się urywają.


Przypadkowe adopcje to nierzadki widok. Na tym etapie nie jest istotne, czy dorosły ptak jest biologicznym rodzicem, jeśli akceptuje obecność pisklęcia
Fot. Adriana Bogdanowska

Dzięki efektywnej opiece rodziców i pomocników ptaki w grupie mniej się stresują, mają większą dostępność do zasobów środowiska i częściej wychodzą z utarczek z sąsiadami obronną ręką
Fot. Adriana Bogdanowska

W Polsce odstrzeliwuje się corocznie około 15 tysięcy gęsi. Wszystko wskazuje na to, że strata jednego ptaka może pociągnąć za sobą stres w grupie rodzinnej, konieczność znalezienia nowego, być może niedoświadczonego, partnera lub przyczynić się do zmniejszenia liczby pomocników przy wychowie młodych. Można zatem przypuszczać, że każdy strzał, który pozbawia życia jedną gęś, zmniejsza też dostosowanie i sukces rozrodczy grupy rodzinnej w kolejnym roku.

Romuald Mikusek
rmikusek.pl

*) Zobacz: Gęgawa – protoplasta gęsi domowej - SALAMANDRA 2/2008.

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer