Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

Żurawie, żurawie...

W jesiennym niebie, pochmurnym wieczorem,
Wędrownym kluczem w odlotnej wyprawie
Ciągną wysoko z żałosnym klangorem

Żurawie! Żurawie!

Leopold Staff

Fot. Tomasz Ogrodowczyk

Gdyby ptaka do polskiego godła wybierali romantycy, to być może nie w czerwonej, ale w niebieskiej tarczy herbowej swoją dumną pierś prężyłby nie orzeł, ale właśnie żuraw. Tak by się mogło stać, gdyby podobnie do naszej flagi także i godło ukształtowało się na początku lat trzydziestych XIX wieku, czyli w dobie rozkwitu polskiego romantyzmu. I nie dość, że mielibyśmy wówczas na sztandarach przedstawiciela awifauny przynajmniej równie okazałego i pięknego co orzeł, to dodatkowo odróżniałby się on od licznych przedstawicieli ptaków szponiastych z herbów naszych europejskich sąsiadów – Niemców, Rosjan, Austriaków, Rumunów. Bylibyśmy także wolni od sporu, czy w godle naszym widnieje bielik, czy może orzeł przedni. Mielibyśmy w godle jako jedyne państwo w Europie dostojnego ptasiego arystokratę – żurawia – symbol wędrówki, wierności, nieśmiertelności, czujności… Wpisywałby się on doskonale w naszą romantyczną tradycję, historię emigracji, patriotyczną wierność ojczyźnie. Żuraw jest dziś w Polsce także znacznie liczniejszy od orłów i bielików.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Witold Muchowski
imionaptakow.com

Zachowania obronne ptaków

Spłoszone mewy z kolonii lęgowej wzbijają się w powietrze, kontrolując zagrożenie z wysoka, w każdej 
            chwili gotowe do zmasowanego ataku

Spłoszone mewy z kolonii lęgowej wzbijają się w powietrze, kontrolując zagrożenie z wysoka, w każdej chwili gotowe do zmasowanego ataku
Fot. Grzegorz Leśniewski

Okres rozrodu jest dla ptaków czasem szczególnym. Nagłe, najczęściej jednoczesne pojawienie się nowego pokolenia koreluje z rozrodem i większą aktywnością polujących na nie drapieżników. Intensywna opieka rodzicielska u ptaków sprawia, że na tym etapie potencjalne ofiary przeciwstawiają prześladowcom liczne reakcje obronne. Dla drapieżcy walcząca o życie zdobycz jest tylko jednorazowym posiłkiem. Bycie zjedzonym to już dużo poważniejsza rzecz. Z drugiej strony, jeśli drapieżnikowi umyka kilka posiłków pod rząd, to lepiej, żeby nie czekał z kolejnym atakiem do chwili, gdy zacznie brakować mu sił. Ale nie oszukujmy się. Zwykle to jednak ofiara ma więcej do stracenia – jeśli nie własne życie, to co najmniej życie potomstwa.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Romuald Mikusek
rmikusek.pl

O czym piszczą susły

Suseł moręgowany patrzy przez klatkę aklimatyzacyjną na swój nowy dom – łąkę w Jemielnie

Suseł moręgowany patrzy przez klatkę aklimatyzacyjną na swój nowy dom – łąkę w Jemielnie
Marta Więckowska

W 2015 roku minęło dziesięć lat, odkąd wypuściliśmy pierwsze susły moręgowane na jednej z opolskich łąk. Tym samym, po ponad dwóch dekadach nieobecności, zwierzęta te ponownie pojawiły się w naszym kraju. Do tej pory w ramach Programu SUSEŁ utworzyliśmy z powodzeniem trzy stanowiska tego gatunku: w Kamieniu Śląskim (to właśnie na tamtejszej łące rozpoczęliśmy program reintrodukcji), Głębowicach i Jemielnie (oba w województwie dolnośląskim).

Lato to bardzo pracowity czas dla naszych susłowych specjalistów. Lipiec i sierpień obfitują w prace terenowe. Nie inaczej było tym razem. Z jednej strony należało policzyć, ile susłów występuje na każdym stanowisku, i porównać te wyniki z liczebnością z lat ubiegłych, z drugiej – był to najlepszy moment na wzmocnienie kolonii żyjących na wolności nowymi osobnikami (pochodzącymi z hodowli w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu). Tegoroczne upały mocno dały się nam we znaki (chodzenie po kilka godzin dziennie w pełnym słońcu może zmęczyć nawet najdzielniejszych wolontariuszy), ale mimo to zrealizowaliśmy wszystkie zaplanowane działania.

Po zakończeniu poszukiwań czynnych nor (czyli takich, które są wykorzystywane przez susły) okazało się, że zarówno w Kamieniu Śląskim, jak i w Głębowicach, kolonie się powiększyły. Na obu łąkach liczba czynnych nor przekroczyła pięćset. W przypadku nowego stanowiska, które zaczęliśmy tworzyć w zeszłym roku w Jemielnie, jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o wielkości kolonii. Natomiast ucieszył nas fakt, że zwierzęta przezimowały w tym miejscu i rozpoczęły budowę swoich podziemnych rezydencji − świadczył o tym piasek wokół wejść do nor.

Po przeprowadzeniu kontroli wiosennych i wstępnej analizie wyników z monitoringu letniego, zdecydowaliśmy się na ponowne wsiedlenie susłów w Kamieniu Śląskim. Kontynuowaliśmy także tworzenie kolonii na łące w Jemielnie. Łącznie wypuściliśmy ponad sto osobników.

Dodatkowo, podobnie jak w roku ubiegłym, udało nam się przywieźć susły z populacji wolnościowej na Słowacji (odławialiśmy je na lotnisku w Bratysławie). Zasiliły one poznańską hodowlę. Dzięki temu zwiększy się jej różnorodność genetyczna.

Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak z niecierpliwością czekać do wiosny, kiedy to słynne śpiochy zakończą hibernację, a my rozpoczniemy nowy sezon Programu SUSEŁ.

Julia Kończak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Realizacja Programu SUSEŁ, czyli reintrodukcji i ochrony susła moręgowanego w Polsce, jest możliwa dzięki dotacjom z Unii Europejskiej ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także pomocy niezastąpionych wolontariuszy i wolontariuszek.

Prawo (nie)doskonałe

Zapolować na żubra

Żubr europejski (Bison bonasus) to symbol ochrony przyrody w Polsce. Właśnie w naszym kraju najdłużej przetrwała żyjąca na wolności populacja podgatunku nizinnego (Bison bonasus bonasus)1. Tu też zapoczątkowano program hodowli i przywracania środowisku tego gatunku (oparty na dwunastu osobnikach pochodzących z niewoli, w tym tylko siedmiu z podgatunku nizinnego). Dzięki temu programowi obecnie na świecie, w ok. 35 krajach, żyje ponad 5500 żubrów, w tym ponad 3500 na wolności. Podobną liczebność ma inny wielki roślinożerca – nosorożec czarny (Diceros bicornis). Z tym że większość podgatunków tego nosorożca ma obecnie znacznie większą różnorodność genetyczną niż żubry. Jeszcze jedno łączy te dwa gatunki – na oba poluje się dla trofeów...

Żubr europejski to symbol ochrony przyrody w Polsce

Żubr europejski to symbol ochrony przyrody w Polsce
Fot. Łukasz Łukasik

Strzelba jako narządzie ochrony?

Zgodnie z zaleceniami Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), a także przyrodniczych konwencji międzynarodowych – w tym zwłaszcza Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES) oraz Konwencji o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk (Konwencja Berneńska) – polowania dla trofeów na zagrożone gatunki mogą być akceptowane jako jedno z narzędzi zarządzania populacją, jeśli spełnionych jest kilka warunków, w tym przede wszystkim:
1) pozyskanie zwierząt jest zrównoważone, nie stanowi zagrożenia dla populacji, ich zdolności adaptacyjnej czy dla siedlisk gatunków;
2) pozyskanie komercyjne nie wpływa w znaczący sposób na naturalną selekcję i nie stanowi narzędzia kształtującego udział cech genetycznych w populacji;
3) działalność ta przynosi korzyści dla ochrony, przede wszystkim przez to, że pochodzące z niej dochody stanowią finansową zachętę dla lokalnej społeczności do współistnienia z gatunkami problemowymi oraz do zmniejszania presji na te gatunki i ochrony ich siedlisk;
4) rozdział dochodów z tej działalności odbywa się w sposób sprawiedliwy, z uwzględnieniem głosu i priorytetów lokalnych społeczności i przynosi jej korzyści;
5) polowania uwzględniają uwarunkowania kulturowe i zwyczaje, i są powszechnie akceptowane przez lokalną społeczność;
6) polowania i dalsze zagospodarowanie pozyskanych zwierząt są zgodne z obowiązującymi przepisami (krajowymi i międzynarodowymi) oraz mieszczą się w limitach, które są ustalane w sposób transparentny i podlegają okresowym przeglądom.

Zasady dopuszczania polowań dla trofeów na chronione prawnie gatunki zagrożone zostały stworzone przede wszystkim na potrzeby ubogich, rozwijających się krajów (w szczególności afrykańskich), w których dochodzi do konfliktów między potrzebami rozwoju a ochroną gatunków, organów państwowych zaś nie stać na rekompensowanie ewentualnych strat i finansowanie działań ochronnych. Polska – członek Unii Europejskiej, o krajowym dochodzie brutto na głowę mieszkańca od kilku do nawet kilkudziesięciu razy wyższym niż w większości państw tak zwanego Trzeciego Świata – do tej kategorii nie jest zaliczana. Tak więc konieczność stosowania w naszym kraju polowań komercyjnych w odniesieniu do zwierząt chronionych jest co najmniej... dyskusyjna. W dodatku praktyka polskich polowań na żubry jest sprzeczna z większością opisanych wyżej zasad.

Na co się poluje?

Skoro porównałem żubra do nosorożca czarnego, pozwolę sobie pociągnąć dalej tę analogię. W dwóch krajach świata (Namibii i Republice Południowej Afryki) wolno polować na nosorożce czarne dla trofeów myśliwskich. W wyniku międzynarodowych dyskusji i ustaleń przyjęto (w ramach CITES) maksymalne limity eksportu tych trofeów na poziomie do pięciu osobników rocznie z każdego z tych dwóch krajów. Rzeczywiste pozyskanie i eksport są jednak każdorazowo analizowane i zatwierdzane przez organy naukowe tych krajów (ich opinia jest wiążąca). Przedmiotem polowań są przede wszystkim osobniki, które ze względu na wiek lub inne cechy nie nadają się już do rozrodu. Przykładowo w roku 2014 (są to najnowsze dane dostępne w The CITES Trade Database w chwili pisania tego artykułu) Namibia zezwoliła na eksport trofeum z jednego osobnika, a RPA z dwóch.

Światowa populacja nosorożca czarnego kenijskiego (Diceros bicornis michaeli), zwanego też nosorożcem czarnym wschodnim, wynosi zaledwie ok. 750 osobników. Na ten podgatunek nie prowadzi się legalnych polowań

Światowa populacja nosorożca czarnego kenijskiego (Diceros bicornis michaeli), zwanego też nosorożcem czarnym wschodnim, wynosi zaledwie ok. 750 osobników. Na ten podgatunek nie prowadzi się legalnych polowań
Fot. Andrzej Kepel



W tym samym 2014 roku w Polsce Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała zezwolenia na odstrzał 70 żubrów. Zwolennicy „polowań” na żubry twierdzą zwykle, że strzela się wyłącznie do zwierząt starych, chorych, agresywnych lub wyrządzających znaczne szkody. Jak jednak można się przekonać, czytając jedyne powszechnie dostępne dane na ten temat, czyli opinie Państwowej Rady Ochrony Przyrody dotyczące wniosków o zezwolenia na odstrzały2, do eliminacji przeznaczane są także żubry nienależące do żadnej z tych kategorii. Zabija się m.in. te zwierzęta, które weszły na teren objęty kwarantanną, które „być może są chore” (bada się dopiero ich pozyskane tusze), a nawet młode osobniki, które były celowo utrzymywane poza stadami, w zamkniętych ośrodkach hodowlanych. Do eliminacji przeznaczane są również samice, które „zbyt późno” wydają na świat młode, późno urodzone cielęta czy osobniki o innych cechach (np. pokroju) uznanych za niekorzystne. W ich przypadku odstrzał stosuje się jako metodę selekcji w celu uzyskiwania zwierząt o wyglądzie czy cechach pożądanych przez człowieka.

Specyfiką komercyjnych „polowań” na żubry w Polsce jest to, że osobniki przeznaczone na trofea przewozi się do zagrody „kwarantannowej” w Nadleśnictwie Borki. We wnioskach o zezwolenie na transport nie podaje się (przynajmniej w niektórych przypadkach) jego prawdziwego przeznaczenia. Deklaruje się, że przemieszczenie ma na celu dalszą hodowlę. Po przywiezieniu „okazuje się”, że zwierzęta te są w tym nadleśnictwie „nadliczbowe”. Składane są więc kolejne wnioski o zgodę na ich zastrzelenie przez „pracowników ww. instytucji [nadleśnictwa] oraz myśliwych posiadających uprawnienia, wyznaczonych przez wnioskodawców lub służby weterynaryjne” (cytat z wyjaśnień GDOŚ). Gdy zgłasza się zainteresowany myśliwy (np. zagraniczny), zwierzę jest wypuszczane do lasu i następnie organizuje się na nie „polowanie”. Nosi to znamiona tak zwanego canned hunt (co bywa tłumaczone z angielskiego jako polowania konserwowe, w puszce czy w zamknięciu). Taka praktyka jest dość szeroko krytykowana jako nieetyczna nie tylko przez ruch praw zwierząt czy organizacje zajmujące się ochroną przyrody (w tym IUCN), ale nawet przez niektóre środowiska myśliwych. Niemniej chętnych na takie „łowy” nie brakuje.

Nie udało mi się znaleźć informacji, wg jakiego klucza wybierane są firmy organizujące polowania, które mogą oferować swoim klientom pozyskanie trofeum żubra w Polsce. Niektóre z nich chwalą się, że w puli wydawanych zezwoleń zawsze mają „zarezerwowane kilka osobników”. Brak także publicznie dostępnych danych na temat tego, kto i na jakiej podstawie decyduje, komu sprzedawane są tusze zastrzelonych zwierząt.

Jaka z tego korzyść?

W roku 2014 opłata za licencję na zastrzelenie i prawo do trofeum z jednego nosorożca czarnego w Namibii wyniosła 350 000 dolarów (czyli wg ówczesnego kursu – ponad milion złotych). Nie obejmuje to wszelkich dodatkowych kosztów, w tym przelotów, organizacji polowania czy preparacji trofeum. Licencje sprzedawane są tam w formie otwartych aukcji, aby uniknąć oskarżeń o kumoterstwo i zapewnić maksymalne zyski, które przeznaczane są m.in. na bardzo trudną i kosztowną walkę z plagą kłusownictwa, zagrażającą nosorożcom. Za tę kwotę władze Namibii są np. w stanie zatrudnić, przeszkolić, wyposażyć i utrzymywać przez rok w akcji cały oddział strażników ochrony przyrody. Nie oceniając, czy takie zdobywanie środków jest właściwe, zobaczmy, jakie korzyści przynoszą komercyjne odstrzały żubrów w Polsce.

Oferta cenowa na sprzedaż polowań w ośrodkach hodowli zwierzyny Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku w obrocie poza granice kraju z akwizycji własnej (ceny brutto w PLN) obowiązuje od 1.04.2014

„Oferta cenowa na sprzedaż polowań w ośrodkach hodowli zwierzyny Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku w obrocie poza granice kraju z akwizycji własnej (ceny brutto w PLN) obowiązuje od 1.04.2014”
Fot. Andrzej Kepel

W roku 2014, wg cennika publikowanego przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Białymstoku3, opłata za postrzelenie dowolnego żubra albo za (zastrzelenie i) trofeum z krowy (samicy żubra) wynosiła 12 200 zł. Za trofeum niemedalowego byka trzeba było zapłacić o 600 zł więcej. Obejmuje to koszty wstępnej preparacji trofeum. W przypadku byka „złotomedalowego” cena mogła przekroczyć 36 000 zł. Dodatkowo należało zapłacić 560 zł/dzień za organizację polowania. Po odjęciu kosztów organizacji łączna suma dochodów uzyskanych ze sprzedaży praw do strzelania i pozyskiwania trofeów żubrów w Polsce w roku 2014 wyniosła 455 259 zł (wg danych PGL LP), czyli mniej niż połowę opłaty licencyjnej za prawo do upolowania jednego nosorożca w Namibii. Należy pamiętać, że do rachunku tego nie wlicza się wielu kosztów ponoszonych poza samą organizacją „polowań” – np. wcześniejszego utrzymywania przeznaczonych na trofea żubrów w hodowlach zamkniętych, pracy ekspertów dokonujących selekcji, budowy i utrzymania zagrody kwarantannowej w Nadleśnictwie Borki itp. Całość tych opłat trafia do Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe – jednej z najbogatszych firm w Polsce, której dochód netto w roku 2014 wyniósł ok. 421,7 mln zł. Zysk z „polowań” na żubry stanowił w tym bilansie ok. 1 promila (sic!). Lasy Państwowe twierdzą, że dochód ten był przeznaczany na ochronę żubrów, w tym w szczególności na ich dokarmianie. Nie trzeba chyba zaznaczać, że rozdysponowanie tej sumy nie było społecznie konsultowane. Zakładając, że rzeczywiście środki na ochronę żubrów Lasy wydatkują efektywnie i podejmowane za nie działania są w całości potrzebne – czy rzeczywiście budżet tego podmiotu trzeba uzupełniać zyskami ze sprzedaży skóry, mięsa i innych części ciała krajowego symbolu ochrony przyrody? Dzięki tej działalności łączne przychody PGL LP w roku 2014 były większe o niecałe 0,007%.

W ocenie ekspertów od żubrów z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, a także w opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody z przełomu lat 2015/20164, potrzeba, a także obecna skala i sposób dokarmiania żubrów, na co podobno przeznacza się większość zysków z „polowań”, są co najmniej kontrowersyjne. Dokarmianie ma przyczyniać się do zmniejszania szkód i lepszej ochrony, a często przynosi skutek odwrotny. Powoduje ograniczenie naturalnych czynników kształtujących dynamikę i strukturę populacji żubrów, zwiększa rozród, zaburza naturalną sezonowość biologii gatunku, prowadzi do koncentracji zwierząt i ogranicza ich ruchliwość, sprzyja rozprzestrzenianiu się wśród nich chorób i pasożytów, przyzwyczaja żubry do ludzi i pochodzących od nich źródeł pokarmu.

Warto zaznaczyć, że podane wyżej ceny i zasady nie są uniwersalne, a Lasy Państwowe nie są jedynym beneficjentem. Bywało, że indywidualne zezwolenia na zastrzelenie i spożytkowanie pozyskanego zwierzęcia wydawano odpowiednio ustosunkowanym osobom praktycznie za darmo5. Sprzedaż żubrzego mięsa prowadził też czasem park narodowy6.

Skutki w świadomości społecznej

Polowania na gatunki chronione na szczęście wciąż nie są powszechną i akceptowaną praktyką w Polsce i Europie. W badaniach ankietowych dotyczących żubra w Puszczy Białowieskiej przeprowadzonych w 2005 roku 53–54% lokalnych mieszkańców i 57–68% turystów polskich i zagranicznych odwiedzających Puszczę było przeciwnych polowaniom na żubry, a ponad 70% obu grup było przeciwko polowaniom na gatunki chronione. W przypadku społeczności lokalnej, której znacząca część akceptowała możliwość ograniczania populacji żubrów przez odstrzał, 85–87% uważało, że powinien być on prowadzony jedynie przez zarządców populacji. Nie można więc uznać, że obecna praktyka jest „powszechnie akceptowana” (a w każdym razie nie była 11 lat temu, gdy prowadzono badania).

Fragmenty strony z menu jednej z białowieskich restauracji

Fragmenty strony z menu jednej z białowieskich restauracji
Fot. Andrzej Kepel

Obecnie co najmniej w kilku popularnych restauracjach w regionie występowania żubrów, ale i daleko poza nim (np. w Sopocie, Warszawie czy Katowicach) można w menu spotkać potrawy z żubra. Mają być one ponoć produkowane z mięsa czy innych części (np. żołądków) żubrów pozyskanych w wyniku „legalnych polowań”. W serwisach internetowych, sklepach czy podczas targów regionalnych można też nabyć np. kiełbasy z żubra. Nie ma pewności, jaki w tych potrawach jest „procent żubra w żubrze” – nie prowadzono takich badań. Ale oferty takie oddziałują na świadomość. Pokazują, że w ochronie przyrody „nie ma nic świętego”. Na płynące z tego zagrożenia zwracała uwagę m.in. PROP w cytowanej wyżej opinii, pisząc: „Fakt, że w niektórych polskich restauracjach można zamówić potrawy z pochodzącego z wolności zwierzęcia objętego ścisłą ochroną gatunkową i traktowanego od stulecia jako symbol ochrony polskiej przyrody, pomniejsza jej znaczenie i wypacza jej odbiór w świadomości społecznej. Osłabiana jest przez to skuteczność ochrony również w stosunku do innych gatunków narażonych na wyginięcie”.

Zwolennicy komercyjnego użytkowania zwierząt chronionych argumentują, że jeśli polowania czy zbiory okazów danego gatunku przynoszą wymierne zyski, to łatwiej będzie przekonać społeczeństwo do jego ochrony. Zgoda na takie merkantylne podejście z jednej strony ogranicza szanse na przekonanie kogokolwiek do potrzeby finansowania ochrony gatunków, które nie przynoszą żadnych korzyści (a tych na czerwonych listach taksonów zagrożonych wyginięciem jest większość), a z drugiej zachęca do wysuwania postulatów przywrócenia polowań lub podobnej eksploatacji innych chronionych gatunków. Gdy tylko na początku 2016 roku rozgorzała dyskusja na temat dopuszczalności komercyjnych „polowań” na żubry, jedno ze stowarzyszeń promujących m.in. łowiectwo (a mających w nazwie wspieranie bioróżnorodności) wystąpiło z postulatem, aby komercyjne odstrzały i sprzedaż uzyskanych części dopuścić także „w odniesieniu do pozostałych gatunków chronionych”, co potwierdza te obawy. Zapomina się przy tym o innych korzyściach, jakie społeczeństwo może czerpać z zachowania walorów przyrodniczych (bez ich zabijania czy niszczenia) pod warunkiem podjęcia pewnego wysiłku – np. przez rozwój turystyki.

Czy to jest legalne?

W tym cyklu artykułów omawiam przede wszystkim aspekty prawne ochrony przyrody. Czy więc polowania na żubry dla ich trofeów są zgodne z prawem polskim i wspólnotowym? A może mamy jakąś lukę prawną, która dopuszcza taką działalność?

Żubr europejski jest objęty w Polsce ścisłą ochroną gatunkową, co wynika nie tylko z potrzeb ochrony, ale i postanowień Dyrektywy Siedliskowej UE, w której zamieszczono go m.in. w Załączniku IV, wskazującym gatunki do obowiązkowej ochrony ścisłej. W związku z tym, na podstawie art. 12 Dyrektywy oraz art. 52 krajowej ustawy o ochronie przyrody, w stosunku do okazów żubrów rozporządzenie w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt7 wprowadza szereg zakazów, w tym: umyślnego zabijania, transportu, pozyskiwania, przetrzymywania, posiadania, oferowania do sprzedaży, zbywania, wymiany, darowizny i wywożenia za granicę.

Zarówno Dyrektywa Siedliskowa, jak i polska ustawa o ochronie przyrody dopuszczają wydawanie indywidualnych zezwoleń na czynności zakazane. Można je stosować jedynie na potrzeby wymienionych w obu tych aktach celów oraz pod warunkiem:
- braku rozwiązań alternatywnych,
- braku szkodliwości dla zachowania populacji danych gatunków we właściwym stanie ochrony.

Zabija się nawet młode osobniki, które były celowo utrzymywane poza stadami

Zabija się nawet młode osobniki, które były celowo utrzymywane poza stadami
Fot. Łukasz Łukasik

W poprzednim punkcie omówiłem, dlaczego w moim przekonaniu, ale także w opinii PROP i wielu osób zajmujących się ochroną przyrody, rozkręcanie komercyjnego popytu na prawo do zabijania oraz na pozyskane w jego wyniku części chronionych zwierząt może być szkodliwe dla ochrony populacji tych i innych gatunków. Zdaję sobie jednak sprawę, że organy wydające zezwolenia bez problemu znajdą też ekspertów, którzy wydadzą przeciwną opinię. W tym wypadku kryterium szkodliwości nie jest więc wystarczająco ostre (choć w przypadku rozbieżności zdań należy stosować zasadę ostrożności). Ale czy drugie kryterium jest spełnione?

Dyrektywa Siedliskowa stawia warunek braku „zadowalającej alternatywy”. Można by więc dyskutować8: „zadowalającej” kogo i w jakim stopniu? Jednak w polskich przepisach art. 56 ust. 4 ustawy o ochronie przyrody stawia ostrzejsze wymaganie – całkowitego braku rozwiązań alternatywnych. Z pewnością nie wszystkie żubry przeznaczane w Polsce do odstrzału wymagają eliminacji z populacji wolno żyjącej. Zwracała na to uwagę PROP w swoich opiniach. W odniesieniu co najmniej do niektórych okazów, które rzeczywiście należałoby usunąć z miejsca ich obecnego bytowania (np. ze względu na stwarzane zagrożenie), istnieją inne rozwiązania niż ich zabicie (np. przeniesienie do hodowli zamkniętych, służących edukacji). Jednak w ogóle nie spotkałem się do tej pory z przypadkiem, w którym brakowałoby alternatywy (a nawet „zadowalającej alternatywy”) w stosunku do oferowania na sprzedaż praw do strzelania i trofeów, a także oferowania do sprzedaży i zbywania potraw z żubrzyny w restauracjach.

Dyrektywa Siedliskowa przewiduje, że niektóre gatunki mogą wymagać zarządzania populacją w formie regulowanych polowań czy innego pozyskiwania. Jednak dla takich taksonów nie proponuje się ochrony ścisłej. Zostały one wpisane do Załącznika V Dyrektywy. Są tam np. wymienione polskie populacje bobra europejskiego (objętego u nas obecnie ochroną częściową i dopuszczonego do pozyskiwania) czy kuny leśnej (w Polsce gatunku łownego). W Załączniku tym żubra nie ma.

Wcześniej już wspomniałem, jak wygląda wnioskowanie o zezwolenia na działania związane z „polowaniami” na żubry dla trofeów. W praktyce dzieli się to na wiele etapów i poszczególne czynności, na które występuje się o osobne zgody – często do odrębnych organów. Zezwolenie na odłów, na transport, na zabicie... Regionalni dyrektorzy ochrony środowiska wydają następnie zezwolenia różnym podmiotom na posiadanie, przetrzymywanie, oferowanie do sprzedaży i zbyt tusz. Ale...
- Według informacji Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Lasy Państwowe, oferujące za opłatą trofea z żubrów oraz prawo ich postrzelenia, nigdy nie występowały o zezwolenia na tę zakazaną działalność. GDOŚ zastrzegała się (w 2015 roku), że takiego zezwolenia by nie wydała. Twierdziła wręcz, że nic nie wie o komercyjnych odstrzałach i podkreślała, że na żubry polować nie wolno, gdyż pojęcie to jest zarezerwowane dla gatunków łownych.
- Liczba wydawanych zezwoleń na wywóz czy posiadanie i przetrzymywanie pozyskanych trofeów myśliwskich z żubra nie bilansuje się (jest zdecydowanie mniejsza, przykładowo w roku 2014 – pięć) z liczbą wydawanych zezwoleń na odstrzał. Oznacza to, że część trofeów jest posiadana i zapewne wywożona za granicę nielegalnie.
- Na stronie Biuletynu Informacji Publicznej organów ochrony przyrody nie można znaleźć informacji o wydaniu zezwoleń na czynności zakazane, związane z obrotem mięsa i innymi częściami żubrów, prowadzone co najmniej przez niektóre z restauracji i sklepów oferujących wykonane z nich potrawy lub produkty spożywcze. Zapewne więc placówki te prowadzą obrót bez zezwoleń.
- Kupując potrawę z żubra, klient restauracji wchodzi w jej posiadanie (nieważne, że zapłatę ma zwykle odroczoną do czasu zakończenia posiłku). Żaden klient restauracji czy indywidualny nabywca kiełbasy lub potrawy na wynos nie występował nigdy o zezwolenie i nie można oczekiwać, by to robił. Każdy taki kupujący łamie więc przepisy w zakresie ochrony gatunkowej, popełniając wykroczenie, o którym mowa w art. 131 pkt 14 ustawy o ochronie przyrody. Polskie przepisy po prostu nie przewidują możliwości detalicznej sprzedaży części zwierząt objętych ścisłą ochroną. Organ wydający zezwolenie na obrót hurtowy czy sprzedaż detaliczną części tusz żubrów godzi się na łamanie prawa ochrony przyrody, co jest niedopuszczalne.

Do eliminacji przeznaczane są również samice, które „zbyt późno” wydają na świat młode, późno urodzone cielęta

Do eliminacji przeznaczane są również samice, które „zbyt późno” wydają na świat młode
Fot. Łukasz Łukasik

Podsumowanie

Komercyjne „polowania” na żubry i późniejszy obrót pozyskanymi częściami tych zwierząt wpływają szkodliwie na społeczny odbiór ochrony gatunkowej, niwelując efekty wielu działań edukacyjnych. Korzyści czerpane przez PGL Lasy Państwowe ze sprzedaży trofeów i organizacji polowań są w skali tego przedsiębiorstwa znikome i nieistotne. Finansowane z tych środków zimowe dokarmianie żubrów budzi poważne wątpliwości i zapewne przynosi więcej szkody niż pożytku.

Praktyka „polowań” na żubry, objęte ścisłą ochroną gatunkową, jest sprzeczna z prawem oraz z polską i europejską tradycją tej formy ochrony. Podczas organizacji i realizacji komercyjnych odstrzałów oraz zagospodarowywania pozyskanych zwierząt wiele zakazanych czynności jest wykonywanych bez zezwoleń. Niektóre zgody są wydawane bez spełnienia ustawowych przesłanek i prowadzą w sposób nieuchronny do łamania przepisów przez liczne inne podmioty.

Należy zatem zaprzestać tej praktyki. Organy ochrony przyrody przy wydawaniu zezwoleń na ewentualne zabijanie pojedynczych żubrów powinny ściśle kierować się dozwolonymi przesłankami. Ponieważ gospodarowanie populacją żubra odbywa się w ramach programu jego ochrony, wszystkie związane z tym zezwolenia na odstępstwa od zakazów powinien wydawać jeden organ (GDOŚ), co jest możliwe na podstawie art. 56 ust. 1 pkt 2 ustawy o ochronie przyrody. Umożliwiłoby to panowanie nad rzeczywistym zakresem i celami wykonywanych czynności. Jeśli tak się nie stanie, wówczas w Polsce organy ścigania, a w Unii Komisja Europejska, powinny zacząć wykorzystywać swoje kompetencje do kontroli i egzekwowania przestrzegania prawa.

Andrzej Kepel
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

  1. Ostatni wolno żyjący żubr kaukaski (Bison bonasus caucasicus) został zabity ok. roku 1925 na obszarze ówczesnego ZSRR w okolicach masywu góry Alous.
  2. Opinie PROP z kadencji 2014–2016 i niektóre wcześniejsze są dostępne w Internecie na stronie http://prop.info.pl.
  3. http://www.szczebra.bialystok.lasy.gov.pl/documents/62672/25140272/OFERTA+DEWIZOWA_14_15_akw.pdf
  4. http://prop.info.pl/ochrona-zubra.
  5. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,3971922.html.
  6. http://www.wspolczesna.pl/wiadomosci/bialystok/art/5667350,mozna-zjesc-zubra-w-restauracji-park-narodowy-sprzedaje-zwierzeta-na-skup,id,t.html.
  7. Obecnie na podstawie rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 6 października 2014 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt.
  8. Prawidłowe rozumienie tego pojęcia zostało omówione w kilku wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.


Kulik – wielki zagrożony

Kuliki są związane z otwartym krajobrazem rolniczym; gniazda zakładają zazwyczaj na łąkach kośnych

Kuliki są związane z otwartym krajobrazem rolniczym; gniazda zakładają zazwyczaj na łąkach kośnych

Wyniki badań potwierdzają najgorsze – liczebność kulika wielkiego w zastraszającym tempie spada. Wielu miłośników przyrody nie potrafi sobie wyobrazić rozległych łąk, szczególnie tych w dolinach rzecznych, bez charakterystycznego, fletowego głosu tego ptaka. Czy jest szansa na uratowanie go przed zagładą?

Łąki pod Czarnkowem. Serce obszaru Natura 2000 Nadnoteckie Łęgi. Kiedy dobrych kilkanaście lat temu zacząłem tu przyjeżdżać, każdej mojej wizycie towarzyszyły obserwacje kulików. Wiosną widywałem dwie gnieżdżące się dość blisko siebie pary, obok nich gody odbywały rycyki, krwawodzioby, kszyki i czajki. To już jednak historia. Teraz w tym miejscu panuje cisza – kulików nie ma. Podobnie jak innych wymienionych wyżej gatunków. A takich bezptasich terenów nad Notecią jest coraz więcej.

Kulik wielki jest zagrożony w skali całego zasięgu występowania i został wymieniony w Polskiej czerwonej księdze zwierząt jako gatunek wysokiego ryzyka, narażony na wyginięcie. Można go zaobserwować przede wszystkim na Równinie Kurpiowskiej oraz w dolinach takich rzek jak: Biebrza, Bug czy Noteć. We wszystkich tych ostojach widoczny jest zanik stanowisk lęgowych i spadek liczebności. W latach 1980–1990 liczebność kulika wielkiego w Wielkopolsce szacowano na 215–230 par, a w latach 2013–2015 już tylko na 21–23 pary (w ciągu 30 lat liczebność spadła o 90%!). Dolina Noteci niegdyś słynęła z kulików – w latach 80. ubiegłego wieku prawie połowa krajowej populacji (ponad 170 par) gniazdowała właśnie na nadnoteckich łąkach. Obecnie na tym terenie do lęgów przystępuje zaledwie kilkanaście par (w całej Polsce 250–300).

Młode kuliki – coraz rzadszy widok

Młode kuliki – coraz rzadszy widok

W latach 2013–2015 Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian” realizowało projekt „Czynna ochrona kulika wielkiego w kluczowych ostojach gatunku w Polsce”. Celem przedsięwzięcia było zwiększenie sukcesu lęgowego i zapewnienie trwałości populacji objętych działaniami. W zachodniej części kraju prace ochronne prowadzone były na obszarze Natura 2000 Nadnoteckie Łęgi, a kierowali nimi przyrodnicy związani z „Salamandrą”.

Niezwykle ważne przy prowadzeniu działań ochronnych było szybkie znajdowanie gniazd kulików. Gdy już się to udało, trzeba było (równie szybko) odszukać właściciela działki, którą upodobały sobie te ptaki. Współpraca z rolnikami jest w tym przypadku niezbędna do prowadzenia czynnej ochrony. Na szczęście nadnoteccy gospodarze byli pozytywnie nastawieni do naszego projektu. Wspólnie ustalaliśmy dalsze czynności ochronne, a gniazdo było oznaczane, aby nie zostało zniszczone podczas zabiegów agrotechnicznych. Rolnicy byli informowani o sprzyjających ptakom sposobach użytkowania łąk – uzgadnialiśmy termin koszenia, tak aby pisklęta zdążyły się wykluć i bezpiecznie opuścić łąkę. Jeśli opóźnienie tego zabiegu nie było możliwe, to przyrodnicy prowadzili kontrolę podczas pokosu, zapobiegając zniszczeniu lęgów. W trakcie trwania projektu objęto ochroną niemal 30 nadnoteckich gniazd kulika.

Podjęto również współpracę z kołami łowieckimi. Zaowocowała ona zmniejszeniem liczebności lisa – największego wroga kulików. Prowadzono też sztuczną inkubację jaj. Pozwoliło to ograniczyć straty ponoszone przez ptaki na etapie wysiadywania. Niezwykle ważne było również edukowanie społeczności lokalnych – mieszkańcy nadnoteckich miejscowości chętnie brali udział w organizowanych przez nas szkoleniach, wydaliśmy foldery, ustawiliśmy tablice informacyjne.

Opisane działania to oczywiście nie wszystkie prace realizowane w ramach projektu. Więcej informacji na ten temat znaleźć można na stronie: ochronakulika.pl.

Czy jest szansa na ocalenie kulika wielkiego? Tak. Z pewnością jednak gatunek ten nie przetrwa bez pomocy człowieka. Tylko dobrze przemyślane i długofalowe przedsięwzięcia ochronne mogą przynieść pożądany efekt. Działać trzeba szybko. Na szczęście kuliki mają w całej Polsce wielu sprzymierzeńców, którzy z pewnością zrobią wiele, aby przyszłe pokolenia mogły obserwować tego niezwykłego ptaka. Do tej grupy zalicza się również Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”.

Tekst i zdjęcia: Marek Maluśkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer