Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Międzynarodowy sukces

Nagrodę odbieraliśmy w Londynie, w obecności Ambasadora RP

Nagrodę odbieraliśmy w Londynie, w obecności Ambasadora RP

Nasze pierwsze duże przedsięwzięcie - ochrona i zagospodarowanie rezerwatu „Meteoryt Morasko” zajęło trzecie miejsce w międzynarodowym konkursie The Ford European Conservation Awards 1994, w kategorii „ochrona środowiska”. Konkurs ten co roku organizowany jest przez The Conservation Foundation, Fundację Forda oraz UNESCO. Każdorazowo biorą w nim udział setki projektów z całej Europy. Zdobycie tej niezwykle prestiżowej nagrody jest dla nas dodatkowym bodźcem do ochrony owego unikalnego obiektu przyrodniczego.

Redakcja


Dęby w Rogalinie

Rogalin to niewielka wieś na skraju doliny Warty, przy drodze Kórnik - Mosina, oddalona o ok. 20 km od Poznania. Położona w otoczeniu nadrzecznych łęgów i lasów, należy do najładniejszych i najbardziej malowniczych zakątków Wielkopolski. Atrakcją Rogalina jest usytuowana na wysokiej skarpie, ponad starorzeczem Warty rezydencja, będąca przez wiele pokoleń siedzibą rodu Raczyńskich. Znajduje się tu pałac w stylu rokokowo-klasycystycznym wraz z zabudowaniami towarzyszącymi. W pobliżu, na wzgórzu, znajduje się kaplica neoklasycystyczna, będąca kopią rzymskiej świątyni w Nimes. Prowadzi do niej piękna (szczególnie jesienią) kasztanowa aleja. W kaplicy znajduje się mauzoleum rodu Raczyńskich.

Kozioróg dębosz

Kozioróg dębosz
Rys. Andrzej Kepel

Obecnie w pałacu mieści się muzeum - Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu. Można tu zwiedzać wnętrza pałacowe, podziwiać galerię obrazów, a także kolekcję starych powozów.

Wokół pałacu rozciąga się rozległy park, którego pierwsza część w stylu francuskim założona została w drugiej połowie XVIII w. W tej części parku na uwagę zasługują: aleja lipowa, szpalery grabowe oraz liczne rzeźby przedstawiające postacie mityczne. Druga część ma charakter parku angielskiego. Stąd rozciąga się widok na dolinę Warty i położone dalej wzgórza - Żabińskie Góry. W tej części parku znajduje się druga, nie mniej cenna, atrakcja turystyczna Rogalina. Tutaj rozpoczyna się „Dąbrowa Rogalińska”. Rośnie w niej ok. 2000 dębów, z których najpotężniejsze mają pnie o obwodzie sięgającym 9 m. Wiele okazów liczy sobie po kilkaset lat. Większość z nich to dęby szypułkowe (Quercus robur).

Dęby tego gatunku to potężne drzewa, dorastające do wysokości 20 - 30, a nawet 50 m, i osiągające średnicę pnia 2 - 3 m. Rosnąc pojedynczo wykształcają szeroką koronę, krótki pień i grube konary. Ich drewno jest ciężkie, twarde i bardzo trwałe. Po długim leżeniu w wodzie czernieje i staje się jeszcze bardziej wytrzymałe. Pod tą postacią zwane jest czarnym dębem, inaczej „polskim hebanem”. Dęby to symbol trwałości i długowieczności, żyją one najdłużej z krajowych drzew liściastych. Dęby szypułkowe występują na terenie całej Europy, w północnej Afryce i Azji Mniejszej.

Mało kto wie, iż dęby rogalińskie stanowią największe skupisko starych dębów na naszym kontynencie. Jest to fragment istniejących tu niegdyś rozległych lasów łęgowych, rosnących na żyznych glebach, podlegających okresowym zalewom. Dęby rogalińskie uznane są za pomnik przyrody. Pod ochroną znajdują się wszystkie drzewa o obwodzie pnia powyżej 2 m, w tym także okazy martwe. Najbardziej znane są trzy blisko siebie rosnące „tysiącletnie” dęby, którym nadano imiona legendarnych braci słowiańskich: Lech (obwód pnia 6,70 m), Czech (7,30 m) i Rus (9,0 m). W rzeczywistości ich wiek szacuje się na 480 - 590 lat. Imponujące są również: rosnąca nie opodal lipa „Grażyna” oraz dąb „Edward” (obwód pnia 6,20 m), który rośnie nad brzegiem Warty.

Od kilku lat czynione są starania o włączenie terenów, na których występują te drzewa, w obręb Wielkopolskiego Parku Narodowego. Od dawna również prowadzi się, nie zawsze udane, próby chronienia starych drzew przed zamieraniem. Obecnie wiele starszych okazów dębów posiada cementowe plomby i żelazne obręcze - ślady przeprowadzonych dawniej zabiegów konserwacyjnych. „Sędziwe” drzewa, na których upływające lata odcisnęły swe piętno, atakowane są przez „niewielkiego” wroga - kozioroga dębosza (Cerambyx cerdo). „Niewielkiego” - choć to jeden z największych i najpiękniejszych krajowych chrząszczy. Kozioróg dębosz jest gatunkiem prawnie chronionym. Jego larwy, barwy kremowej, osiągające długość do 9 cm, rozwijają się wewnątrz dębu przez 4-5 lat, żywiąc się jego drewnem, drążąc pod korą i w pniu drzewa korytarze i chodniki. Powszechny pogląd, że stare dęby giną z powodu żerowania larw tego owada, wydaje się niesłuszny. Bardziej prawdopodobną przyczyną usychania starych drzew jest ich... wiek. Być może proces ten ulega przyspieszeniu w wyniku obniżenia się poziomu wód gruntowych. Larwy kozioroga dębosza drążą drewno drzew już zamierających, a więc nie są przyczyną, lecz skutkiem objawów zmniejszającej się żywotności starych drzew. Na szczęście, obok starych, „umierających” - rosną młode dęby. Jeszcze nie tak efektowne i nie tak potężne jak ich „rodzice” czy „dziadkowie”, ale za kilkaset lat... kto wie...

Katarzyna Bejenkowska
Sławomir Michalak


Buczyna Szprotawska nie musi zginąć!

Nasze Towarzystwo podejmuje od pewnego czasu działania mające na celu uchronienie rezerwatu Buczyna Szprotawska przed - niekorzystnymi z punktu widzenia ochrony występujących tam gatunków zwierząt - zmianami wynikającymi z gospodarki leśnej.

Po terenie rezerwatu oprowadzali nas pracownicy nadleśnictwa

Po terenie rezerwatu oprowadzali nas pracownicy nadleśnictwa
Fot. Andrzej Kepel

Alarmujący artykuł w tej sprawie - pióra Andrzeja Kepela - ukazał się w poprzednim numerze Biuletynu (zobacz: Buczyna Szprotawska musi zginąć?). Przypomnijmy pokrótce sytuację.

Rezerwat Buczyna Szprotawska to liczący ponad 150 ha obszar dobrze zachowanych lasów bukowych różnych typów, położony około 15 km na wschód od Szprotawy w województwie zielonogórskim. Jest to rezerwat leśny, częściowy. Pośród licznych walorów przyrodniczych tego obiektu na szczególną uwagę zasługuje występowanie na jego terenie chronionego, rzadkiego gatunku nadrzewnego gryzonia - popielicy (Myoxodon glis). Ssak ten ma tutaj oderwane od swego zwartego zasięgu i najbardziej na zachód wysunięte stanowisko w Polsce. Inne walory rezerwatu, o których wypada wspomnieć, to - bardzo interesujące z naukowego punktu widzenia - współwystępowanie na jednym obszarze górskich i niżowych typów buczyn. Na terenie rezerwatu zachowała się do dziś duża liczba coraz rzadszych w naszym kraju gatunków roślin, zwierząt i grzybów, typowych dla żyznych lasów bukowych.

Rezerwat utworzono pod koniec lat sześćdziesiątych w celu „...ochrony lasu mieszanego, pochodzenia naturalnego, w typie buczyny karpackiej, na granicy naturalnego zasięgu buka”. Pomijając fakt, iż w dokumentacji rezerwatu źle oznaczono występujący tu typ lasu (w świetle dzisiejszej wiedzy jest to buczyna sudecka - odrębny zespół roślinny różniący się składem gatunkowym od buczyny karpackiej), zauważyć należy, że celem ochrony rezerwatu jest zachowanie całego ekosystemu leśnego. Niestety - wyznaczając zabiegi pielęgnacyjne jakie przeprowadzić należy w rezerwacie nie wzięto pod uwagę wymagań ekologicznych najcenniejszego z występujących tu gatunków zwierząt - wspomnianej już popielicy. Zwierzę to, prowadzące wyłącznie nadrzewny tryb życia, potrzebuje dość dużych obszarów zwartych (stykających się koronami) starodrzewi bukowych. Może wtedy żerować i poruszać się wyłącznie w koronach drzew, nie narażając się na ataki drapieżników przy schodzeniu na ziemię. Operat rezerwatu przewidywał natomiast na bieżącą dziesięciolatkę, przeprowadzenie w dużej części rezerwatu silnych cięć powodujących rozrzedzenie drzewostanu, w celu umożliwienia kiełkowania w dnie lasu młodego pokolenia drzew. Zabieg taki, poprzez rozerwanie zwarcia koron, pozbawiłby popielice możliwości swobodnego żerowania w rezerwacie. Gdyby w okolicy istniał inny, możliwy do zasiedlenia obszar starych buczyn - popielice przeniosłyby się tam. Ponieważ jednak możliwości takiej nie ma - szprotawska populacja popielic musiałaby wyginąć.

W efekcie zabiegów podjętych przez nas w celu zwrócenia uwagi odpowiedzialnych osób na sytuację w rezerwacie, zwołana została przez Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Zielonej Górze konferencja, w której uczestniczyli również przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze, przedstawiciele Nadleśnictwa Szprotawa oraz członkowie naszego Towarzystwa. Spotkanie to odbyło się 15 lutego b.r. w Szprotawie.

Rozmowy o ochronie obiektów leśnych pomiędzy leśnikami i biologami zawsze są trudne. Obie grupy dzieli wzajemna niechęć, wyrażająca się w powtarzanych często wzajemnych oskar-żeniach o brak kompetencji do decydowania o metodach ochrony przyrody. Także i w tym przypadku, na początku rozmów traktowaliśmy się nieufnie, lecz na szczęście lody szybko zostały przełamane. W rzeczywistości bowiem do rozwiązania problemu niezbędna jest wiedza obu grup specjalistów. Sytuacja wygląda tu następująco: rezerwat obejmuje dużą powierzchnię lasu, który - w swoim obecnym stanie - wymaga prowadzenia określonych zabiegów pielęgnacyjnych. Do zadań leśników należy zaproponowanie, jakiego typu zabiegi potrzebne są do zrealizowania celu ochrony oraz kiedy i w jakim zakresie należy je wykonać. Zadaniem biologów jest natomiast kontrolowanie, czy cel ochrony wyznaczony został wystarczająco precyzyjnie i czy projektowane działania ochronne - oraz sposób ich wykonywania - nie stwarzają zagrożeń dla jakichkolwiek innych, cennych wartości przyrodniczych badanego obiektu. W przypadku stwierdzenia takich zagrożeń, niepisanym obowiązkiem badacza jest podjęcie wszelkich możliwych działań, aby niebezpieczeństwo usunąć, a następnie albo zmienić wyznaczony w dokumentach cel ochrony, albo zmusić gospodarzy lasu do zaproponowania innych metod ochrony w miejsce tych szkodliwych. Naturalnym sprzymierzeńcem badaczy powinny być tu również odpowiednie jednostki administracji terenowej - głównie Wojewódzki Konserwator Przyrody. W przypadku rezerwatu w Szprotawie dostrzegliśmy, że wyznaczając cel ochrony nie położono niezbędnego nacisku na zachowanie popielic, że proponowane zabiegi polegające na wycięciu części drzew mogą doprowadzić do wyginięcia tych zwierząt oraz że sposób prowadzenia prac w lesie niekorzystnie wpływa na warunki życia wielu innych organizmów (wycinanie drzew dziuplastych, używanie ciężkiego sprzętu niszczącego runo oraz składowanie w rezerwacie pozyskanego drewna). Działania podjęte do tej pory przez „Salamandrę” miały więc na celu doprowadzenie do jak najszybszego wstrzymania niekorzystnych zabiegów oraz do możliwie szerokiej wymiany poglądów, zakończonej przyjęciem nowych ustaleń co do prac w rezerwacie.

W trakcie długiej dyskusji ustaliliśmy między innymi, że w działaniach ochronnych na terenie rezerwatu zwracać się będzie baczną uwagę na potrzeby występującej tu populacji popielic. Zagrażające ich istnieniu cięcia przy zastosowaniu tzw. rębni IIb, zastąpione zostaną przez nie stwarzające takich zagrożeń cięcia polegające na wycinaniu jedynie pojedynczych drzew, w dużej odległości od siebie. Dalszy byt popielic w rezerwacie został więc w ten sposób uratowany. Ponadto zaproponowaliśmy przeprowadzenie przez nasze Towarzystwo wstępnej inwentaryzacji przyrodniczej rezerwatu w celu dokładnego rozpoznania jego wartości przyrodniczych. Propozycja spotkała się z pełną akceptacją naszych partnerów - szczególnie zaś pana inż. Stanisława Kwietnia - Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Zielonej Górze, który dostrzega potrzebę przeprowadzenia tego typu prac, nie dysponuje jednak potrzebnymi do nich funduszami. Wyniki inwentaryzacji posłużą do opracowania nowego planu ochrony rezerwatu. PTOP „Salamandra” będzie również współuczestniczyć w zagospodarowaniu turystyczno-edukacyjnym obiektu. Wykonany zostanie folder, opisujący przebieg szlaków turystycznych - zaprojektowanych już przez panią mgr inż. Wandę Wilanowską z Nadleśnictwa Szprotawa. Nadleśnictwo obiecało nam również środki na druk folderu.

Wydaje się więc, że wszelkie problemy związane z rezerwatem Buczyna Szprotawska zostały już, bądź zostaną rozwiązane w niedalekiej przyszłości. Wszystkie wysunięte przez nas zarzuty co do sposobu ochrony rezerwatu wyjaśniono. Możliwe stało się to dzięki współdziałaniu i rzeczowej dyskusji pomiędzy pozornymi antagonistami - grupą „leśników” i grupą „ochroniarzy”. Mamy nadzieję, że we wszystkich naszych działaniach w przyszłości spotykać się będziemy z podobną chęcią współpracy ze strony naszych „leśnych” partnerów. W rzeczywistości przecież, cenne zabytki naszej przyrody potrzebują troski, do której niezbędna jest nasza wspólna wiedza.

Sławomir Janyszek


Leśnicy i biolodzy, czyli...

...kilka uwag o tym, dlaczego chronimy rezerwaty leśne, i dlaczego nie potrafimy porozumieć się, jak to czynić

1. Co chronimy?

Spory odsetek powierzchni leśnej Polski podlega obecnie różnorodnym formom ochrony. Formy te -poczynając od objęcia fragmentu lasu ochroną rezerwatową (ścisłą lub częściową), poprzez powierzchnie niebędące wprawdzie rezerwatami, lecz wchodzące w obręb parków narodowych czy krajobrazowych, aż do różnego rodzaju lasów ochronnych - mają różną rangę i różnorodne cele ochrony.

„Laboratorium” przyrody - fragment lasu w Białowieskim Parku Narodowym, podlegający naturalnym procesom obumierania i odnawiania drzewostanu

„Laboratorium” przyrody - fragment lasu w Białowieskim Parku Narodowym, podlegający naturalnym procesom obumierania i odnawiania drzewostanu
Fot. Andrzej Kepel

Zróżnicowane są również obowiązujące na terenie takich obiektów nakazy, zakazy i ograniczenia.

Spośród wspomnianych obiektów - jakkolwiek wszystkie one chronią określone wartości przyrodnicze - stosunkowo najbardziej znaną grupę stanowią rezerwaty przyrody. Dana powierzchnia leśna uznana może być za rezerwat z różnych względów. Wyróżnia się następujące grupy rezerwatów*: rezerwaty leśne (utworzone w celu ochrony całego ekosystemu leśnego), rezerwaty florystyczne i faunistyczne (chroniące stanowiska określonych gatunków roślin i zwierząt oraz tworzące warunki ich niezakłóconej egzystencji) oraz rezerwaty krajobrazowe (chroniące krajobraz określonego obszaru, którego las jest jednym ze składników).

Wymienione rodzaje rezerwatów tworzy się w celu ochrony różnych wartości przyrodniczych. Rezerwaty leśne chronią - w zasadzie - najlepiej zachowane fragmenty naturalnych ekosystemów leśnych, tzn. lasów, których skład gatunkowy, struktura wiekowa i przestrzenna drzewostanów oraz sposób funkcjonowania zostały co najwyżej nieznacznie zmienione pod wpływem gospodarki człowieka. Do grupy tej należą zarówno rezerwaty chroniące lasy, które prawie nie podlegały w przeszłości działalności gospodarczej (tzw. zbiorowiska pierwotne - np. lasy Białowieskiego Parku Narodowego i większość powierzchni leśnej Babiogórskiego Parku Narodowego), jak i lasy, które co prawda podlegały gospodarce leśnej, ale ich skład gatunkowy i inne cechy nie uległy w wyniku tego istotnym zmianom (tutaj zaliczyć należy zdecydowaną większość naszych rezerwatów leśnych). Mamy również w Polsce kilka rezerwatów chroniących lasy powstałe w wyniku nasadzeń, bądź samorzutnych obsiewów drzew na gruntach które niedawno jeszcze były gruntami rolnymi (np. rezerwat „Poziomkowy Las” w Drawieńskim Parku Narodowym).

W przypadku rezerwatów florystycznych i faunistycznych celem ochrony jest zachowanie stanowisk pojedynczych, rzadkich gatunków (bądź ich grup). Tworzone być więc mogą również na obszarach lasów mocno zniekształconych, o ile występują w ich obrębie wspomniane gatunki. Także w przypadku rezerwatów krajobrazowych objęte ochroną mogą być lasy zniekształcone przez gospodarkę, ponieważ przedmiotem ochrony nie są w tej sytuacji pojedyncze zbiorowiska leśne, lecz kompleks różnych elementów środowiska przyrodniczego, w tym także lasów.

2. Dlaczego chronimy?

Rezerwaty z omawianych grup, a szczególnie - rezerwaty leśne, stanowią bezcenne obiekty badań biologicznych nad zasadami funkcjonowania lasu. Ponieważ chronią one całe ekosystemy, możliwe jest zbieranie informacji na temat tego, jakie gatunki wchodzą w skład lasów określonych typów, jakiego rodzaju ekologiczne powiązania i zależności regulują liczebność poszczególnych gatunków oraz procesy obiegu materii i energii w tych ekosystemach, a co za tym idzie - jakie warunki muszą być spełnione dla zachowania równowagi ekologicznej w lasach.

Fragment Puszczy Białowieskiej wykorzystywany w gospodarce leśnej

Fragment Puszczy Białowieskiej wykorzysty- wany w gospodarce leśnej
Fot. Andrzej Kepel

Uzyskane w ten sposób informacje są z jednej strony pogłębieniem naszej wiedzy o funkcjonowaniu biosfery, z drugiej zaś strony - posłużyć mogą do planowania działań ochronnych w rezerwatach oraz do ulepszenia metod hodowli lasów gospodarczych.

Inną bardzo cenną wartością obiektów chroniących ekosystemy leśne jest fakt, iż stanowią one ostoję ogromnej liczby organizmów żywych, które poza obszarami rezerwatowymi występują nielicznie, bądź też wyginęły na skutek oddziaływań gospodarki człowieka. Chodzi tu przede wszystkim o gatunki odznaczające się małą tolerancją na zmiany warunków ekologicznych, a także o liczną grupę gatunków związanych z siedliskami, które w lasach pierwotnych były często spotykane, a w lasach gospodarczych nie występują, lub jest ich niewiele.

Niezależnie od roli odgrywanej w ekosystemie przez gatunki znajdujące swą ostoję w rezerwatach - konieczność ich ochrony wynika przede wszystkim z faktu, iż każdy gatunek stanowi swoistą, niepowtarzalną kombinację genów, która ukształtowana została w toku trwającej miliony lat ewolucji. Każdy z gatunków jest więc unikatem, stanowi wartość samą w sobie - tak jak niepowtarzalne dzieło sztuki. Choć nie potrafimy dziś określić precyzyjnie roli poszczególnych gatunków w przyrodzie - znamy jednak ogólną zasadę: równowaga ekologiczna ekosystemu jest tym stabilniejsza, im więcej gatunków wchodzi w jego skład. Z każdą więc wymarłą mrówką, motylem czy mchem zwiększa się prawdopodobieństwo katastrofy ekologicznej. Każdy natomiast zachowany gatunek umożliwić może przywrócenie równowagi ekologicznej na obszarach dotkniętych zmianami zachodzącymi w wyniku prowadzenia gospodarki.

Nie można również zapomnieć o tym, iż nie wiadomo, jakie korzyści gospodarcze przynieść mogą jutrzejsze odkrycia nieznanych dzisiaj właściwości poszczególnych gatunków. Jako komentarz wystarczy tu przypomnienie historii zwykłej pleśni, która dała ludzkości pierwszy antybiotyk - penicylinę.

Reasumując: ochrona lasów prowadzona jest w celu zachowania różnorodności organizmów żywych oraz układów ekologicznych z uwagi na ich rolę w zachowaniu równowagi ekologicznej biosfery, a także ze względu na ich wartość naukową. Chronione obiekty mają przy tym z reguły znaczące walory krajobrazowe, turystyczne i rekreacyjne. Potrzeba ochrony omawianych obiektów, a także ciągłego rozwijania ich sieci, nie wymaga dalszego uzasadniania.

3.„Leśnicy” i „biolodzy” - dwa różne podejścia do ochrony lasów.

Większość osób zaangażowanych w praktyczne działania na rzecz ochrony lasów w Polsce wywodzi się z dwóch grup zawodowych: leśników, tj. specjalistów od hodowli lasu prowadzonej przede wszystkim w celu produkcji drewna, oraz biologów, tj. osób traktujących las głównie jako miejsce obserwacji procesów biologicznych.

Nikomu, kto zainteresowany jest ochroną przyrody, nie zależy na uzyskaniu takiego efektu

Nikomu, kto zainteresowany jest ochroną przyrody, nie zależy na uzyskaniu takiego efektu
Fot. Andrzej Kepel

Każda z tych grup ludzi reprezentuje odmienny sposób patrzenia na las.

Z jednej strony mamy więc dużą grupę problemów związanych z hodowlą lasu, tzn. z kształtowaniem odpowiedniego składu gatunkowego drzewostanów, zapewnieniem naturalnego obsiewu lub posadzeniem młodego pokolenia drzew, z prowadzonymi w trakcie całego okresu życia drzewostanu zabiegami pielęgnacyjnymi i z wieloma innymi działaniami. Wszystkie niemal prace leśne wiążą się z nakładami finansowymi i z potrzebą sprawnej organizacji prac. Pracownicy administracji leśnej są więc przede wszystkim zarządcami określonego majątku. Dysponują głęboką wiedzą, niezbędną do sprawowania takiej funkcji. Z drugiej strony, dynamicznie rozwijająca się ekologia dostarcza nieustanne nowych wiadomości o zasadach i prawach regulujących życie lasu. Zaczynamy dostrzegać szkodliwy wpływ niektórych metod ochrony na rezerwaty leśne tam, gdzie jeszcze kilka lat temu wydawało się, że nie dzieje się nic złego. Zmianom ulega zresztą również rozumienie słowa „las” - obecnie postrzegamy go jako złożony, dynamiczny układ, który może w niektórych sytuacjach znacznie się zmieniać, przy czym często trudno ocenić, czy zmiany te spowodowane są działalnością człowieka, czy też są to procesy naturalne. Coraz większa wiedza na temat biologii lasu rodzi jeszcze więcej niejasności; pytań, na które poszukujemy odpowiedzi. Nic więc dziwnego, że szukamy coraz większej liczby obiektów badawczych, i że - próbując badać i chronić naturalne procesy ekologiczne - dążymy do maksymalnego ograniczenia sztucznych zabiegów prowadzonych w lasach.

Dodatkowym źródłem poważnych nieporozumień jest niedostrzeganie różnicy pomiędzy ochroną przyrody na terenie obiektów leśnych oraz ochroną lasu - miejsca produkcji drewna (przed szkodnikami, klęskami itp.). Ochrona lasu, jako zestaw przedsięwzięć mających na celu zapewnienie trwałości warsztatu pracy leśników, realizowana jest powszechnie we wszystkich obiektach leśnych. Niestety, jej cele i zadania są tylko pozornie zgodne z zadaniami ochrony przyrody. Co więcej, nierzadko zdarza się, że standardowo rozumiana ochrona lasu (w sensie „leśnym”) wymaga działań sprzecznych z celami ochrony przyrody. Na przykład, kilkuhektarowy fragment lasu bukowego, powalonego przez huragan w jednym z rezerwatów na Pomorzu, sprowokował ostrą dyskusję nad tym, czy zgodnie z potrzebami ochrony lasu usunąć powalone drzewa, ze względu na możliwość wylęgu szkodników, które mogłyby zagrozić okolicznym drzewostanom, czy też przeciwnie - pozostawić leżące drewno, ocalając siedliska rzadkich gatunków roślin i zwierząt związanych z próchniejącymi kłodami oraz stwarzając unikalne warunki obserwacji tego, jak przyroda radzi sobie z podobnymi szkodami w sposób naturalny.

Poszukiwanie odpowiednich metod ochrony ekosystemów leśnych wymaga wiedzy obu wymienionych grup zawodowych. Zarówno otwarte, świeże, a niekiedy nawet „obrazoburcze” spojrzenie biologów, jak i rzeczowe, oparte na doświadczeniu pokoleń leśników planowanie rzeczywiście potrzebnych prac ochronnych są niezbędne do dalszego doskonalenia ochrony rezerwatów. Wymaga to jednak rzeczowej, spokojnej dyskusji, w której obie strony wyłożyć mogą swoje racje, a następnie spróbować je pogodzić. O ile w przypadku dyskusji ściśle naukowych jest to oczywiste, o tyle przy kontaktach pomiędzy praktykami - pracownikami terenowych placówek Administracji Lasów Państwowych i „ochroniarzami” - dyskusję często zastępuje ostry spór. Nie ulega wątpliwości, iż przedstawicielom obu grup przyświeca cel chronienia lasu zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą. Często jednak nie dopuszczamy myśli, że potrzebna jest tu suma wiedzy obu stron. Dyskusję merytoryczną zastępuje natychmiast wzajemne raczenie się zarzutami typu: „leśnik - wchodząc do lasu - widzi wyłącznie metry przestrzenne drewna” lub „biolog nie ma bladego pojęcia o hodowli lasu, a chciałby wygonić z lasu leśniczego”. Oczywiście, każdy z powyższych sądów jest fałszywy. Porozumienie utrudnia fakt, że obie grupy zawodowe posługują się specjalistycznym słownictwem, czasami nie rozumiejąc - i nie próbując zrozumieć się nawzajem. Często nawet pomyłki językowe traktowane są natychmiast przez oponentów jako dowód niekompetencji.

Mam nadzieję, iż najbliższy czas przyniesie poprawę sytuacji, a męczące, bezowocne spory o to, kto jest jedynym właściwym obrońcą lasu ucichną. Wymaga to jednak ciągłej pracy obu stron nad wzajemnym porozumieniem, ciągłego samokształcenia oraz swobodnej, wolnej od emocji wymiany poglądów. Zadań z zakresu ochrony przyrody w lasach jest tak wiele, że z pewnością wystarczy pracy dla nas wszystkich. Zmieniający się świat stwarza nowe zagrożenia, a rozwijająca się wiedza dostarcza nowych informacji. Żeby chronić las, trzeba zrozumieć zarówno to, jak on działa, jak i to, jak go pielęgnować. Potrzeba więc współdziałania!

Sławomir Janyszek

*) Wymieniono tu jedynie te rodzaje rezerwatów, które tworzone są w celu ochrony określonej powierzchni leśnej (jako głównego lub jednego z kilku przedmiotów ochrony). Zastrzeżenie to nie jest jednak ścisłe, gdyż las może być jednym z przedmiotów ochrony również w rezerwatach innego typu - w każdym przypadku jest to jasno sprecyzowane w zarządzeniu o uznaniu określonego obiektu za rezerwat przyrody.


Szkolne ostoje przyrody - przyszłość czy utopia?

Podczas naszej pracy na rzecz ochrony przyrody, często spotykamy się z pytaniami: „Tablice, znaki, barierki? Po co to robicie? I tak przyjdzie młodzież i wszystko zniszczy!” „Staracie się chronić nietoperze, ropuchy, ważki, ale czy oprócz was i małej grupy zapaleńców, ludzie rozumieją potrzebę takich działań?”

Ten stawek  położony jest 50 metrów od jednej z poznańskich szkół podstawowych

Ten stawek położony jest 50 metrów od jednej z poznańskich szkół podstawowych
Fot. Andrzej Kepel

Jakkolwiek nie do końca podzielamy pesymizm płynący z takich pytań, zgadzamy się, że przeciętny poziom wiedzy naszego społeczeństwa na temat przyrody oraz zrozumienie potrzeby jej ochrony nie są najwyższe. Czy można temu zaradzić?

Najbardziej dalekowzroczną i skuteczną metodą jest niewątpliwie edukacja młodzieży. Czy jednak można zdać się wyłącznie na rodziców i nauczycieli? Czy organizacje społeczne nie mogłyby im pomóc w kształtowaniu proekologicznych postaw? Sądzimy, że nie tylko mogą, ale wręcz powinny!

Nie ma wątpliwości, że miłością do przyrody najłatwiej zarazić poprzez stały z nią kontakt a nie przez „suche” lekcje, odczyty, ulotki czy nawet filmy. Dlatego też Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” planuje utworzenie sieci Szkolnych Kół „Salamandry”. Jedną z podstawowych form działalności tych grup młodzieżowych byłaby opieka nad niewielkimi, cennymi ze względów przyrodniczych obiektami. Chronione w ten sposób obszary, nazwaliśmy roboczo „szkolnymi ostojami przyrody”.

Chcielibyśmy, aby zrzeszona w takim Kole młodzież sama wyszukała w pobliżu miejsca swego zamieszkania kilka obiektów, które ich zdaniem nadawałyby się do tego celu. Następnie, w porozumieniu z biologami z naszego Towarzystwa i po uzgodnieniu z właścicielem terenu, wybrałaby jeden z nich jako „swój” teren chroniony. Byłyby to niewielkie obszary, o powierzchni z reguły nie przekraczającej 1 hektara. Ich walory przyrodnicze odpowiadałyby bardziej obecnym użytkom ekologicznym niż rezerwatom. Mogłyby to więc być niewielkie stawy wraz z pasem przybrzeżnym, kępy zadrzewień śródpolnych, zaniedbany fragment parku lub lasku miejskiego, nie zagospodarowany element dawnej fortyfikacji miejskiej itp.

Opracowanie i realizacja planu ochrony takiego obiektu przebiegałaby w ścisłej współpracy z naszymi specjalistami. Obejmowałby on takie elementy jak: inwentaryzacja przyrodnicza, usunięcie szkód (np. wysprzątanie), elementy ochrony czynnej (np. zabezpieczenie przed przedwczesnym wysychaniem godowiska płazów), założenie stałych powierzchni badawczych, odpowiednie oznakowanie, ustawienie punktów informacyjno-edukacyjnych. Podstawowym założeniem jest ciągłość realizowanej przez jedną szkołę opieki nad wybranym obiektem.

Oczywiście, niezbędnym warunkiem powodzenia takiej działalności jest zgoda i współpraca władz szkoły. Najistotniejszym czynnikiem będzie tutaj jednak zaangażowanie nauczycieli - opiekunów Kół. Ich rola będzie nieco inna w szkołach podstawowych, a inna w szkołach średnich, gdzie liczyć będziemy na większą inicjatywę i samodzielność uczniów. Jednak to właśnie opieka nauczycieli zadecyduje o skuteczności i ciągłości takiej ochrony.

Idea patronatu szkół nad obiektami przyrodniczymi nie jest niczym nowym. To dość popularna forma ochrony w wielu krajach zachodu. Również w Polsce były podejmowano pojedyncze próby takiej działalności. Nie miały jednak one dotąd formy szerszej, zorganizowanej akcji.

Oczywiście, możliwe są różne modyfikacje tego pomysłu. Sądzimy, że podobne ostoje mogą być chronione na przykład przez drużyny harcerskie, kluby osiedlowe, czy też inne, mniej lub bardziej formalne grupy.

Uważamy, że obok wymiernych korzyści dla naszego środowiska, opieka nad „szkolnymi ostojami przyrody” może dać uczniom i nauczycielom dużo satysfakcji i być doskonałą okazją do podnoszenia poziomu wiedzy ekologicznej i przyrodniczej nie tylko uczestników tej akcji, ale całej społeczności lokalnej. Akcję tę mogłyby wesprzeć np. władze lokalne lub przedsiębiorstwa „zaprzyjaźnione” z daną szkołą.

Może właśnie włączenie dzieci i młodzieży do aktywnej pracy na rzecz ratowania przyrody jest ostatnią szansą na zahamowanie narastającej degradacji środowiska naturalnego i zachowanie jego walorów dla przyszłych pokoleń?

Czy tak zarysowany plan jest możliwy do przeprowadzenia w Polsce, w obecnych warunkach? Może jest to jedynie mrzonka grupy zapaleńców? Chętnie poznalibyśmy opinię czytelników Biuletynu. Szczególnie zależy nam na zdaniu nauczycieli. Czekamy na uwagi, opinie, pomysły i propozycje.

Andrzej Kepel

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer