Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Nietoperzowe problemy, tajemnice i odkrycia,
czyli lato gdańskiej „Salamandry”

Nocek łydkowłosy odłowiony we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym

Nocek łydkowłosy odłowiony we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym
Fot. Anna Biała

Lato to dla każdego badacza nietoperzy okres wytężonej pracy. Zwłaszcza jeśli ma on za zadanie nie tylko zgłębiać tajemnice skrzydlatych ssaków, ale także je chronić przed zagrożeniami, tworzonymi przez nasz zachłanny gatunek. Również Akademickie Koło Chiropterologiczne PTOP „Salamandra” w Gdańsku miało tego lata pełne ręce roboty.

W czerwcu odbieraliśmy telefony od zdesperowanych współobywateli, błagających o zabranie z ich domów kolonii nietoperzy, które wybrały sobie strychy i szczeliny dachów na kryjówki. Telefony takie skutkowały naszymi wyjazdami interwencyjnymi, w celu rozpoznania sytuacji i przekonania mieszkańców, że obecność nietoperzy nie tylko nie jest szkodliwa, ale wręcz korzystna, a w przypadku rzadkich gatunków jest zaszczytem! Często pierwszymi ambasadorami „nietoperzowej sprawy” okazywały się dzieci. Mając dzięki nam, pierwszy raz w życiu (mimo życia pod wspólnym dachem), możliwość obejrzenia sympatycznych, latających współlokatorów z bliska, teraz już nie pozwolą zrobić nietoperzom nic złego. W czasie jednej z interwencji w okolicach Kwidzyna (Dolina Dolnej Wisły) odkryliśmy prawdziwy rarytas - pierwszą w województwie pomorskim kolonię rozrodczą* mroczka posrebrzanego (Vespertilio murinus), jednego z najpiękniej ubarwionych krajowych gatunków nietoperzy. Pan Bogdan - właściciel mieszkania sąsiadującego z kolonią, dał się przekonać do jej ochrony i obecnie będzie z nami współpracował w sprawie przeprowadzenia remontu, umożliwiającego bezkonfliktową koegzystencję ludzi i nietoperzy. Przez cały rok prowadzimy również interwencje innego rodzaju - opiekę nad nietoperzami chorymi i rannymi, np. znajdowanymi na ulicach Gdańska. Odławiamy także i uwalniamy osobniki, które wleciały np. do czyjegoś mieszkania, wzbudzając nieuzasadnioną panikę. Także te działania przynoszą czasem zaskakujące obserwacje - w tym roku dostarczono nam ranną samicę mroczka pozłocistego (Eptesicus nilssonii). Gatunek ten nie był jeszcze nigdy odnotowany w naszym regionie.

Lipiec to tradycyjna pora letniego obozu naukowo-szkoleniowego naszego Koła. W tym roku odbył się on we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym. Park ten znany był dotąd głównie z Jeziora Wdzydze („Kaszubskiego Morza”), posiadającego charakterystyczny kształt krzyża. Przyrodnikom park kojarzy się z endemiczną formą troci jeziorowej (Salmo trutta morpha lacustris) - trocią wdzydzką oraz niezwykle u nas rzadkim ptakiem wodnym - traczem długodziobym, czyli szlacharem (Mergus serrator). Na wyspach i w ustronnych zatoczkach jeziora Wdzydze gnieździ się większa część polskiej populacji tego gatunku. Park cechuje się cennymi ekosystemami wodnymi i torfowiskami, co kontrastuje z jego lasami - ogromnymi połaciami jednowiekowych monokultur sosnowych. O większości grup roślin i zwierząt tego terenu nie wiadomo prawie nic, co uniemożliwia skuteczną ich ochronę. Do takich białych plam należały do niedawna nietoperze. Poznanie ich składu gatunkowego oraz rozmieszczenia żerowisk i kryjówek było właśnie celem naszego obozu, który ulokował się pod przyjaznym dachem „Zielonej Szkoły” w miejscowości Schodno. Przez 10 dni odławialiśmy tajemnicze nocne ssaki w delikatne sieci rozpięte nad rzekami, podsłuchiwaliśmy ich głosy za pomocą specjalnych urządzeń - detektorów ultradźwiękowych i kontrolowaliśmy ich potencjalne kryjówki dzienne.

Tuż przed zachodem słońca - przygotowania do rozstawienia sieci chiropterologicznej w poprzek rzeczki

Tuż przed zachodem słońca - przygotowania do rozstawienia sieci chiropterologicznej w poprzek rzeczki
Fot. Anna Biała

Wyniki naszych nocnych eskapad były zaskakujące. W sieci nasze wpadło 60 nietoperzy (na zeszłorocznym obozie - zaledwie 13!); wiemy już też, że wdzydzkie lasy i wsie zamieszkane są przez przynajmniej 7 gatunków tych zwierząt. Absolutną sensacją okazał się nocek łydkowłosy (Myotis dasycneme), niezwykle rzadki i zagrożony wymarciem gatunek, umieszczony w „Polskiej czerwonej księdze zwierząt”. Nietoperz ten żeruje wyłącznie nad spokojnymi kanałami, rzekami i dużymi jeziorami, gdzie chwyta owady latając nisko nad lustrem wody. W poszukiwaniu ofiar odbywa długie, prostoliniowe loty, co odróżnia go od mniejszego krewniaka - nocka rudego (Myotis daubentonii), zataczającego w locie liczne kręgi i pętle. Choć pojedyncze osobniki nocka łydkowłosego znajduje się prawie w całej Polsce, to jednak do tej pory znane było tylko jedno miejsce jego rozrodu - stary drewniany kościół w Jeleniewie (Pojezierze Suwalskie). Jak wielkie było nasze zdumienie, kiedy nad rzeką Wdą w okolicach Schodna w nasze sieci wpadło jednej nocy 9 karmiących samic nocka łydkowłosego! Wskazuje to niezbicie na obecność w okolicy kolonii rozrodczej tego gatunku. Badany przez nas park okazał się więc drugim znanym miejscem rozrodu tego rzadkiego gatunku w Polsce. W ogóle rok 2002 można by uznać za „rok nocka łydkowłosego” w naszym regionie - odnaleźliśmy aż cztery nowe jego stanowiska (dwa poza Wdzydzkim Parkiem Krajobrazowym). Dotychczas znaliśmy tylko jedno miejsce występowania tego gatunku w województwie pomorskim, stwierdzone zresztą zaledwie dwa lata temu.

Park zachwycał nas nie tylko „jakością” chwytanych nietoperzy, ale również ich liczbą. W starych budynkach znajdowaliśmy głównie kolonie karlików (Pipistrellus spp.). Najliczniejsza, tworzona przez karlika większego (Pipistrellus nathusii), liczyła ponad 280 osobników. Również znakomita pogoda (chyba najbardziej słoneczny i najcieplejszy lipiec od 4-5 lat!), możliwość codziennej kąpieli (jezioro 200 metrów od naszej bazy) i cudowne krajobrazy okolic Schodna sprawiły, że był to jeden z ciekawszych obozów naszego Koła, a dla naszych młodych wolontariuszy i nietoperzowych nowicjuszy stanowił niezapomnianą przygodę.

Wszelkie nietoperzowe działania naszego Koła nie udałyby się bez wsparcia wielu osób i instytucji. Obóz nad „Kaszubskim Morzem” odbył się dzięki życzliwości pracowników Zarządu Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego - pana dyrektora Andrzeja Penka i Marcina Norka, oraz dyrektora „Zielonej Szkoły” - pani Marii Utko, a także dzięki aktywnemu udziałowi naszych wolontariuszy, którym składamy serdeczne podziękowania.

Mateusz Ciechanowski

*) Kolonia rozrodcza - skupienie samic nietoperzy tworzone na okres ciąży, porodu, karmienia i wychowywania młodych.


Pod znakiem jaskółki

Mecenas Ochrony Przyrody

Wiele naszych działań i projektów wspieranych jest przez hojnych sponsorów, zarówno przedsiębiorstwa jak i osoby prywatne. Ponieważ chcemy w jakiś sposób podziękować im za bezinteresowną pomoc, w tym roku postanowiliśmy rozpocząć akcję corocznego przyznawania prestiżowego tytułu najbardziej zasłużonym darczyńcom i szczególnie honorować ich zaangażowanie w ochronę polskiej przyrody. Będą oni otrzymywać od nas specjalny certyfikat informujący o zasługach oraz prawo do posługiwania się znakiem Mecenas Ochrony Przyrody na dany rok. Może to mieć znaczenie przy promowaniu proprzyrodniczego wizerunku firmy, instytucji czy osób prywatnych. Mamy nadzieję, że akcja znajdzie uznanie w oczach wszystkich, którym zależy na tym, aby pośród rozwijającej się cywilizacji zostało jeszcze miejsce dla kwitnących kwiatów, ptasich gniazd i rechotania żab.

Przy okazji pragniemy przedstawić pierwszych Mecenasów Ochrony Przyrody. Zostały nimi: Oddział Regionalny Banku PKO BP SA w Poznaniu, Bacardi-Martini Polska Sp. z o.o. i Wavin-Metalplast Buk Sp. z o.o. Zaufali naszemu doświadczeniu i powierzyli nam środki na realizację działań związanych z ochroną przyrody. Dziękujemy!

Serdecznie zapraszamy inne firmy, instytucje, szkoły i osoby prywatne do wstępowania w szeregi Mecenasów. Pokażmy, że stać nas na to, by zadbać o resztki otaczającej nas dzikiej przyrody.

Anna Grebieniow















































Czy popielica wróci do Puszczy Bukowej?

Jedna z popielic wypuszczonych w Sierakowskim Parku Krajobrazowym

Jedna z popielic wypuszczonych w Sierakowskim Parku Krajobrazowym
Fot. Mirosław Jurczyszyn

Popielica (Glis glis) jest jednym z czterech występujących w Polsce gatunków z rodziny popielicowatych (Gliridae). Zamieszkuje lasy liściaste i mieszane, szczególnie te z dużym udziałem starodrzewi bukowych. Prowadzi głównie nocny i nadrzewny tryb życia. Zwierzę to aktywne jest zaledwie przez kilka miesięcy, najczęściej od maja do października. Pozostałą część roku spędza w podziemnych norach w stanie hibernacji (zobacz też: O popielicy słów kilka... - Biuletyn 1-2/1994).

Została umieszczona w „Polskiej czerwonej księdze zwierząt” * jako gatunek niższego ryzyka, ale bliski zagrożenia (kategoria NT). Mimo to, przez szereg lat nie spotykała się w Polsce z większym zainteresowaniem zoologów. Brakowało zatem wielu podstawowych informacji np. o występowaniu i wymaganiach siedliskowych tego gatunku. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX wieku pojawiło się nieco więcej danych na temat rozmieszczenia popielicy, wybiórczości siedliskowej, a także przyczyn jej zanikania w Polsce.

W trakcie badania rozmieszczenia popielicy w Polsce, szczególnie intensywne poszukiwania prowadziliśmy w północno-zachodniej części kraju (Pomorze, Wielkopolska, Ziemia Lubuska). Smutnym efektem tych poszukiwań było stwierdzenie, iż popielica wyginęła na niemal wszystkich stanowiskach, z których podawana była jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wiele wskazuje na to, że zanik popielicy na powyższych obszarach spowodowała gospodarka leśna. Wycinanie starych lasów bukowych, przeprowadzane w stosunkowo krótkim czasie na całych powierzchniach naturalnych siedlisk zajmowanych przez lokalne populacje popielic (bez pozostawiania refugiów z nieprzerzedzonym starodrzewiem), uniemożliwiało tym zwierzętom przetrwanie. Po kilkudziesięciu latach warunki na wielu dawnych stanowiskach znów stały się odpowiednie dla popielicy. Niestety, ponowne zasiedlenie nie nastąpiło, gdyż intensywna gospodarka leśna skutecznie wytępiła ten gatunek na prawie całym obszarze północno-zachodniej Polski. Nieliczne miejsca, w których stwierdzono popielicę (dwa stanowiska na Pomorzu i jedno w Wielkopolsce) stanowią izolowane środowiskowo powierzchnie leśne. Spontaniczne przemieszczenie się popielicy z powyższych stanowisk do innych odpowiednich dla niej lasów, odległych choćby o kilka kilometrów, okazuje się niemożliwe ze względu na istniejące bariery (pola, łąki, lasy iglaste).

Na Pomorzu jedyne znane obecnie miejsca występowania popielicy znajdują się w województwie zachodniopomorskim, w Dąbiu i Kocierzu (lasy Nadleśnictwa Resko). Intensywne badania przeprowadzone w ostatnich latach XX wieku, które zaowocowały stwierdzeniami powyższych stanowisk, wykazały obecność w tym regionie wielu potencjalnie odpowiednich dla popielicy lasów. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu gatunek ten był obserwowany na Pomorzu Zachodnim na kilkunastu stanowiskach.

Dla zoologa zajmującego się tym gatunkiem sporym zaskoczeniem jest nieobecność popielicy na rozległych obszarach Puszczy Bukowej pod Szczecinem (ponad 9 tys. ha zwartego drzewostanu), która obfituje w dogodne dla tego zwierzęcia stare liściaste lasy. Nie stwierdzono tu obecności popielicy mimo kilkukrotnie podejmowanych (w latach: 1993, 1994 i 1999) intensywnych poszukiwań. Nie ma też historycznych danych na temat jej występowania (dotyczy to jedynie XIX i XX wieku, gdyż wcześniej nie prowadzono tu badań, po których pozostałby jakiś ślad w literaturze). Sytuacja ta wydaje się dziwna tym bardziej, że stanowiska popielicy były znajdowane wokół Puszczy na sąsiednich obszarach, odległych o kilkadziesiąt kilometrów (około 40-50 km na północny-zachód stanowisko w Dobrej; ok. 70 km na północ - stanowisko w Międzyzdrojach i Zalesiu; ok. 50-60 km na południowy-zachód - stanowisko w Bielinku; ok. 40 km na zachód - stanowisko z końca XIX wieku w Brandenburgii. Wyjaśnienie tej sytuacji leży najprawdopodobniej w historii Puszczy Bukowej. Z przekazów historycznych wynika, że lasy na tym obszarze wycięto w przeszłości doszczętnie (sugeruje to tzw. mapa Lubinusa z XVII w.). Pozbawiono w ten sposób popielice właściwego im środowiska i nie mogły tam przetrwać. Ponowne zasiedlenie odnowionej Puszczy Bukowej nie mogło prawdopodobnie dojść do skutku z powodu braku połączenia tamtejszych buczyn z lasami, w których popielica wciąż jeszcze występowała. Wszystko więc wskazuje na to, iż mamy do czynienia z przykładem wpływu gospodarki wcześniejszej niż XIX- i XX-wieczna (i - mogłoby się wydawać - nie tak intensywnej) na wyginięcie gatunku związanego ze starymi lasami liściastymi i mieszanymi.

Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” już od dawna interesuje się tą grupą zwierząt. Ochrona stanowiska popielic w rezerwacie „Buczyna Szprotawska” było jednym z pierwszych przedsięwzięć naszej organizacji (więcej informacji o tym przedsięwzięciu w artykułach: Buczyna Szprotawska musi zginąć? - Biuletyn 1-2/1994 i Buczyna Szprotawska nie musi zginąć! - Biuletyn 1/1995). Tym razem postanowiliśmy podjąć się zadania wsiedlenia popielicy do lasów Puszczy Bukowej. Nie jest to pomysł zupełnie oryginalny. Zgodnie z uzyskanymi przez nas informacjami, do lasów tych już dwukrotnie próbowano wprowadzić ten gatunek - pierwszy raz przed I wojną światową, drugi w początkach lat sześćdziesiątych XX w. W obu przypadkach wypuszczono jednorazowo po kilka popielic. W świetle obecnej wiedzy o biologii tego gatunku, a także doświadczeń zdobytych przez nas podczas reintrodukcji popielicy w Sierakowskim Parku Krajobrazowym, akcje te miały niewielkie szanse zakończyć się sukcesem. Według naszej opinii, popielice wypuszczone w małej liczbie i bez aklimatyzacji, rozproszyły się po rozległym terenie puszczy i bezpotomnie wyginęły, nie zapoczątkowując nowej populacji.

Reintrodukcja planowana przez nas jest poprzedzona wieloletnimi badaniami pilotażowymi oraz zakończonym sukcesem wsiedleniem popielic na teren Sierakowskiego Parku Krajobrazowego. W Puszczy Bukowej będziemy wsiedlać grupy zwierząt pochodzące z rozrodu popielic odłowionych z populacji zamieszkujących północ Polski. Zwierzęta będą aklimatyzowane, a następnie zaopatrzone w obroże z nadajnikami radiotelemetrycznymi (umożliwiającymi śledzenie ich losów oraz kontrolowanie rozwoju utworzonej populacji) i wypuszczone na wolność w środowiskach leśnych optymalnych dla życia popielic. Realizacji projektu będą towarzyszyć działania edukacyjne i promujące ideę zachowania oraz ochrony bioróżnorodności.

Oczywiście w kolejnych numerach Biuletynu będziemy informować o przebiegu i rezultatach naszych prac. Co prawda udało się nam już pozyskać większość funduszy umożliwiających jego realizację, wciąż jednak brakuje środków na niektóre zadania. Jeśliby więc jakieś osoby lub firmy chciały wesprzeć to przedsięwzięcie - prosimy o kontakt. Każda, nawet bardzo niewielka pomoc może zaważyć na powodzeniu tego ambitnego i obiecującego projektu.

Mirosław Jurczyszyn
Ewa Zgrabczyńska

Do tej pory projekt wsiedlenia popielicy w Puszczy Bukowej zdecydowały się wesprzeć: Program Małych Dotacji Globalnego Funduszu Środowiska (GEF/SGP, UNDP), Fundacja EkoFundusz, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznański Ogród Zoologiczny, Wielkopolski Urząd Wojewódzki oraz Zarząd Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego.

*) Pucek Z., Jurczyszyn M. 2001. Glis glis (Linné, 1766). Popielica. [W:] Głowaciński Z. (red.). Polska czerwona księga zwierząt. PWRiL, Warszawa: 49-51.


„Salamandra” po raz trzeci nagrodzona na POLEKO

W tym roku stoisko „Salamandry” na POLEKO było poświęcone ochronie dzikich zwierząt żyjących w miastach

W tym roku stoisko „Salamandry” na POLEKO było poświęcone ochronie dzikich zwierząt żyjących w miastach
Fot. Radosław Jaros

21 listopada podczas Międzynarodowych Targów Ekologicznych POLEKO został rozstrzygnięty konkurs Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na najlepszą kampanię edukacyjną podczas Targów.

Po raz trzeci z rzędu zwycięzcą konkursu zostało Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”. Po raz pierwszy - w 2000 r. - „Salamandra” wygrała ten konkurs organizując stoisko poświęcone ochronie nietoperzy. W 2001 r. laur zwycięstwa przypadł Towarzystwu za kampanię dotyczącą ochrony przyrody na terenach wiejskich (obejmowała ona nie tylko stoisko targowe, ale także prezentacje filmów, cykl prelekcji i konkurs dla odwiedzających Targi).

W tym roku PTOP „Salamandra” wykorzystywało POLEKO do propagowania ochrony przyrody w miastach. Na stoisku prowadzonym przez Towarzystwo można się było zapoznać z najskuteczniejszymi metodami ochrony ptaków, nietoperzy i innych zwierząt żyjących w naszym sąsiedztwie. Czynny był punkt konsultacyjny, w którym porad udzielali specjaliści. Można też było otrzymać odpowiednie publikacje, obejrzeć film prezentujący doświadczenia Holendrów w ochronie przyrody w ich aglomeracjach, wziąć udział w kilku konkursach...

W tym roku PTOP „Salamandra” nie jest jedynym zdobywcą pierwszego miejsca. Równorzędną nagrodę zdobyła firma ABRYS za zorganizowanie IV Ogólnopolskiego Forum Edukacji Ekologicznej EKO MEDIA FORUM, w ramach którego różne organizacje i instytucje miały możliwość zaprezentowania swoich ofert związanych z edukacją ekologiczną. Również PTOP „Salamandra” współuczestniczyło w Forum, prezentując wystawę pokonkursową Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Przyrodniczej FOTO-EKO 2002 (zobacz: FOTO-EKO po raz jedenasty).

Andrzej Kepel








































Pomóżmy naszym łąkom

Wolontariusze z Łódzkiego Koła „Salamandry” podczas prac na łące w Tadzinie

Wolontariusze z Łódzkiego Koła „Salamandry” podczas prac na łące w Tadzinie
Fot. Michał Stopczyński

Doliny rzek na niżu od zawsze były chętnie wykorzystywane przez człowieka. Urodzajność gleb, dobre warunki wilgotnościowe oraz dostęp do wody spowodowały, że większość z nich została zagospodarowana jako łąki i pastwiska. W ciągu wieków to sztuczne środowisko zostało zasiedlone przez wiele dzikich gatunków roślin i zwierząt, stając się jednym z najcenniejszych ekosystemów półnaturalnych.

Niestety, obserwujemy w Polsce systematyczny zanik tego typu siedlisk. Po części jest to powodowane zbyt intensywną gospodarką rolną, związaną z nieprawidłowo przeprowadzanymi melioracjami i innymi zabiegami agrotechnicznymi. Czasami mamy też do czynienia z niszczącą eksploatacją pokładów torfu. Jednak obecnie najbardziej powszechną przyczyną kurczenia się powierzchni wilgotnych łąk jest zaniechanie ich użytkowania, spowodowane niską opłacalnością ekstensywnej gospodarki. W rezultacie na terenach tych dochodzi do spontanicznego procesu sukcesji, objawiającego się zarastaniem łąk trzciną, następnie krzewami i drzewami. Skutki obu tych zjawisk można powstrzymać wyłącznie poprzez aktywne działania.

Prowadzenie czynnej ochrony na intensywnie wykorzystywanych obszarach jest praktycznie niemożliwe, gdyż z zasady stoi ono w sprzeczności z interesami ich właścicieli czy zarządców. Porzucone łąki zaś, o ile nie zajmują olbrzymich areałów, jak ma to miejsce np. w dolinie Biebrzy czy Narwi, mogą stać się wdzięcznym obiektem, chronionym nawet przez niewielkie organizacje ekologiczne czy też nieformalne grupy miłośników przyrody.

Do podstawowych problemów, z którymi możemy się spotkać przy rozpoczęciu działań, należy przede wszystkim przekonanie właściciela łąki do naszych racji. W przypadku pozytywnych uzgodnień, zakres pozostałych prac sprowadzać się będzie głównie do regularnego koszenia, zbierania i zagospodarowania siana oraz ewentualnie do korekty działania systemu melioracji (np. do zasypania rowu melioracyjnego czy wybudowania zastawki). W przypadku obiektów niewielkich, prace te zazwyczaj nie wymagają ani dużych nakładów finansowych, ani dużego wysiłku. Jednak zawsze należy pamiętać, aby wykonywać je w uzgodnieniu z doświadczonym specjalistą, znającym specyfikę terenu, typologię łąk oraz fenologię zamieszkujących je gatunków roślin i zwierząt. To on powinien wskazać, w jakim momencie należy kosić łąkę, ile razy w ciągu roku i w jaki sposób.

Kukułka szerokolistna jest storczykiem coraz rzadszym w okolicach Łodzi

Kukułka szerokolistna jest storczykiem coraz rzadszym w okolicach Łodzi
Fot. Michał Stopczyński

Łódzkie Koło PTOP „Salamandra”, wraz z Dyrekcją Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, rozpoczęło realizację programu ratowania najcenniejszych łąk na terenie tego Parku. Pierwszym obiektem naszych zainteresowań stała się niewielka i bardzo urokliwa polana wśród lasów łęgowych uroczyska Tadzin-Szymaniszki. Położona nad rzeką Mrożycą łąka już od kilku lat była nieużytkowana, zatem administracja leśna, zgodnie z zasadami gospodarczymi, przeznaczyła ją do zalesienia. Na szczęście, dzięki naszym wysiłkom i dobrej woli wszystkich stron, udało się uzgodnić projekt ochrony tego cennego obiektu. Zdecydowano, że zostanie on zaproponowany do objęcia ochroną jako użytek ekologiczny. Stosowną dokumentację i wniosek przygotowała Dyrekcja PKWŁ. W bieżącym roku skoszono zarastającą łąkę (była to niemal ostatnia chwila, aby uratować jej ginące walory), powiększając ją nawet o kilkaset m2.

Głównym argumentem przemawiającym za ochroną łąki w Tadzinie jest ratowanie występującej tam kukułki szerokolistnej (Dactylorhiza majalis) - coraz rzadszego w okolicach Łodzi storczyka. Stałe obserwacje tego gatunku na łące wskazywały, że wraz z postępującą sukcesją, liczba jego osobników z roku na rok spadała. Doświetlenie polany pomoże także innym rzadkim w Parku gatunkom. Wskaźnikiem powodzenia będzie też wzrost liczebności jaszczurek zwinek (Lacerta agilis) oraz efektownych pająków, tygrzyków paskowanych (Argiope bruennichii) - oba gatunki są chronione i stosunkowo łatwe do obserwacji. Liczymy na to, że „uporządkowanie” łąki zachęci okolicznych gospodarzy do ponownego pozyskiwania z niej paszy - wówczas osiągnęlibyśmy pełny sukces *. Jeśli się to nie uda, będziemy się starali zainteresować ich chociaż odbiorem „naszego” siana. Jeszcze w tym roku ŁK PTOP „Salamandra” ma zamiar rozpocząć ochronę innych łąk w PKWŁ, a w przyszłości rozszerzyć swe działania poza granice Parku i objąć opieką najcenniejsze łąki okolic Łodzi - m.in. stanowisko niezwykle rzadkiego (umieszczonego w „Polskiej czerwonej księdze roślin” w kategorii VU - narażone na wyginięcie) storczyka - lipiennika Loesela (Liparis loeselii).

Michał Stopczyński

*) Jesienią tego roku (już po oddaniu powyższego artykułu) na łące pasły się krowy, a więc cel został osiągnięty!

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer